Pod koniec września Real Madryt wygrał wyjazdowe spotkanie z Gironą 3:0 w rozgrywkach La Liga. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego czerwoną kartkę otrzymał Nacho. Gracz "Królewskich" ostro sfaulował Portu i musiał on zejść z boiska z kontuzją.
Nacho niedługo później został zawieszony na trzy mecze i teoretycznie powinien pauzować także w El Clasico (28.10). Już jednak wiadomo, że będzie do dyspozycji trenera na starcie z FC Barceloną. Pozytywnie rozpatrzono odwołanie Realu i skrócono karę z trzech do dwóch meczów zawieszenia.
Ta decyzja wywołała wielkie oburzenie, a szczególnie w katalońskich mediach. Przypominany jest przypadek Roberta Lewandowskiego, który prawie rok temu pauzował trzy mecze za obraźliwy gest w kierunku sędziów. Barca wtedy także chciała skrócić karę, ale to się nie udało.
ZOBACZ WIDEO: To wtedy Lewandowski dowiedział się o wyborze Probierza
"Sport" skontaktował się z byłym sędzią międzynarodowym Iturralde Gonzalezem, aby wyjaśnił kibicom, dlaczego podjęto dwie tak różne decyzje. - Najpierw trzeba wyjaśnić, dlaczego Nacho dostał trzy mecze. Wynika to z tego, że Portu doznał kontuzji, a jego drużyna musiała kończyć mecz w dziesięciu. Gdyby Portu mógł kontynuować grę, to zostałby zawieszony na jedno spotkanie - mówi arbiter.
- Portu jednak zagrał w następny weekend, a więc waga naruszenia przepisów nie jest już tak wielka. Owszem, doszło do kontuzji, rywal kończył w dziesięciu i dlatego Nacho zmniejszono karę o jeden mecz, a nie o dwa, jak wnioskował Real - dodaje.
Następnie pojawia się już porównanie sytuacji Nacho i Lewandowskiego. Dlaczego Polak nie został potraktowany łagodniej i musiał odcierpieć zawieszenie w pełnym wymiarze?
- To bardzo proste: Lewandowski nie dostał trzech meczów. Dostał jeden za dwie żółte kartki i kolejne dwa za wykonanie gestu. Kara za żółte kartki to jeden mecz zawieszenia, a za obraźliwy gest sędziego to od dwóch do czterech meczów. Za gest otrzymał minimum, czyli dwa spotkania, więc komisja odwoławcza nie mogła zredukować tej kary - mówi Iturralde.
Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa budzi ogromne kontrowersje wśród kibiców. Trudno się jednak dziwić skoro niebawem El Clasico, a ta decyzja ma bezpośredni wpływ na hitowy mecz La Liga.
Lewandowski ma się czego obawiać? Barcelona chce znanego napastnika >>
Nowa rola Mateu Lahoza? To faworyt do objęcia poważnego stanowiska >>
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)