Najpierw zwycięstwo z Wyspami Owczymi 2:0, a potem remis 1:1 z Mołdawią. To wyniki dwóch pierwszych spotkań reprezentacji Polski pod wodzą Michała Probierza. Rezultat drugiego starcia może przesądzić o tym, że nie uzyskamy bezpośredniego awansu na Euro 2024. W obu pojedynkach w podstawowym składzie kadry widzieliśmy Jakuba Kiwiora.
Nie zachwycił w defensywie
Obrońca - na co dzień występujący w Arsenalu FC - miał być liderem polskiej defensywy, a tymczasem w jego grze była widoczna nerwowość. Na pewno nie pomaga mu sytuacja w klubie, która w pierwszej części sezonu nie jest najlepsza. We wszystkich rozgrywkach Kiwior uzbierał tylko 181 minut. Zagrał w dwóch meczach ligowych oraz spotkaniu z Brentford w ramach Pucharu Ligi Angielskiej.
- Reprezentacja Polski ma nowego selekcjonera i on w dość zasadniczy sposób przemeblował defensywę. Po raz pierwszy i drugi w karierze w trzyosobowym bloku obronnym zagrali obok siebie Patryk Peda, Tomasz Kędziora i właśnie Jakub Kiwior. Rywale nie byli zbyt mocni, lecz zdołali strzelić jednego gola. Szkoleniowiec nie chce krytykować defensorów, bo uważa, że przeciwnicy oddali tylko 5 celnych strzałów na bramkę. Defensywa nie miała zbyt wiele pracy, ale niestety nie ustrzegła się błędów. Co do Jakuba Kiwiora, to mamy prawo od niego wymagać coraz więcej. Powinien wziąć trochę dowódczych spraw w swoje ręce, bo w końcu jest piłkarzem Arsenalu. Nie gra tam za dużo, ale dołączył do tego zespołu na początku roku - podkreśla w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Nahorny, komentator Canal+ Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
- Minuty w Arsenalu są problemem. Kiwior nie dość, że gra mało, to jeszcze na lewej obronie, a w reprezentacji Polski selekcjonerzy widzą go na środku lub w przypadku gry trójką stoperów w roli półlewego obrońcy. Oczywiście można się cieszyć, że Kiwior stanie się bardziej wszechstronnym defensorem dzięki ustawieniu preferowanemu przez trenera Artetę, ale jednak dla kadry lepiej by było, gdyby grał na środku - dodał Nahorny.
Obecnie polski obrońca nie może mieć zbyt wielu powodów do zadowolenia. Jednocześnie jednak nie ma też wielkiej tragedii. Wciąż ma sporo do zyskania.
- Korzyścią dla Kiwiora jest fakt, że Arsenal nie odpadł jeszcze z żadnych rozgrywek. Cały czas gra na czterech frontach, a Polak jest w ścisłym kręgu zainteresowań trenera. Jeśli nie wchodzi na boisko, to przynajmniej siedzi na ławce rezerwowych. A choćby trzy sezony temu Saliba szybko został wypożyczony do innego klubu. W przypadku Kiwiora - na razie wydaje się, że nikt w Arsenalu nie dopuszcza takiej myśli, by się go pozbyć - ocenił nasz rozmówca.
Trzeba poczekać co najmniej do stycznia
Nahorny uspokaja, że przyszłość klubowa Kiwiora jest ważnym tematem, lecz w październiku nie powinniśmy jeszcze rozważać, czy dobrym ruchem dla zawodnika byłoby wypożyczenie. Wciąż bowiem wiele może się zmienić w sytuacji kadrowej Arsenalu - mogą przytrafić się np. kontuzje lub nagła obniżka formy któregoś z rywali Polaka do gry w podstawowym składzie.
- Letnie okienko transferowe to nie był czas, kiedy Kiwior znajdowałby się w na tyle złej sytuacji, by prosić Arsenal o wypożyczenie do innego klubu. Na razie nie ma co panikować. Jesteśmy dopiero po ośmiu kolejkach Premier League i wiele jeszcze może się wydarzyć. Natomiast naturalne jest, że jeśli taki stan rzeczy utrzymywałby się do stycznia, to wtedy Jakub ma prawo się zastanawiać nad tym, czy warto udać się na wypożyczenie. Wówczas musi z trenerem ocenić szansę na grę w podstawowym składzie Arsenalu w drugiej części rozgrywek - podkreśla Nahorny.
Jeszcze niedawno Jacek Bąk, 96-krotny reprezentant Polski przyznał, że na miejscu Kiwiora rozważyłby wypożyczenie, bo mała liczba minut na boisku w barwach Arsenalu na pewno mu nie będzie służyć, a tym bardziej reprezentowaniu Polski na arenie międzynarodowej.
- On w Arsenalu gra sporadycznie. Coś mi się wydaje, że będzie się musiał stamtąd jak najszybciej wynosić. Wiadomo, że każdy marzy o grze w tego typu klubie i trudno mu odmówić, ale zmiana powinna przynieść korzyści - mówił Bąk.
Szansę na występy polski obrońca powinien upatrywać głównie w meczach pucharowych. Stąd też musi wierzyć w to, że jak najdłużej Arsenal będzie rywalizował na wszystkich frontach.
- W Pucharze Ligi Kiwior na pewno będzie dostawał szansę. Polak mógłby zagrać nawet także w kolejnym spotkaniu Ligi Mistrzów, ale tylko wtedy, kiedy Arsenal nie przegrałby w drugiej kolejce z Lens. W tej sytuacji Arteta raczej nie będzie eksperymentować. Inaczej może być jedynie w przypadku, gdy Kiwior okaże się zdecydowanie lepszy od konkurentów na treningach - kończy Nahorny.
Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Gra w piłkę i został posłem. "Zaskoczenie było duże"