Wciąż nie milkną echa niedzielnego meczu reprezentacji Polski, w którym Biało-Czerwoni ledwie zremisowali 1:1 ze 159. w rankingu FIFA Mołdawią. To sprawiło, że zespół Michała Probierza praktycznie stracił szanse na bezpośredni awans do Mistrzostw Europy.
Dariusz Dziekanowski na łamach "Przeglądu Sportowego" napisał, że początek tamtego spotkania był nawiązaniem do występu w Kiszyniowie (tam Polacy prowadzili 2:0, aby przegrać 2:3 - dop. red.).
"Potem było trochę lepiej (bo już gorzej być chyba nie mogło), ale i tak remis jest naszą porażką. Pozostały nam nadzieje na baraże" - dodał były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja-marzenie! Mbappe dostał brawa od kolegi
Mocno zaskoczyły go słowa Michała Probierza, który po starciu z Mołdawią przyznał, że eliminacje do Euro 2024 zostały przegrane i to jego wina. - Akurat ja zrobiłem to, co mogłem, wprowadziłem kilku zawodników, odświeżyła się ta kadra - mówił selekcjoner.
"W pierwszej chwili myślałem, że to taki przewrotny żart Michała Probierza, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że on tak na serio. Przed tym spotkaniem podkreślał, że wie, na co się pisze, wie, w jakim momencie przejmuje tę drużynę" - skomentował Dziekanowski.
Były piłkarz jest zdania, że Probierz nie potrafił dobrać składu, ani natchnąć drużyny, żeby wygrać z Mołdawią. Nie wie, czy Polacy awansują na Euro, ale zauważył, że po dwóch spotkaniach u selekcjonera pojawiła się "spychologia". "W każdej wpadce znajdzie się winny i nigdy nie będzie to Michał Probierz" - zakończył.
Kolejne spotkanie Polacy rozegrają 17 listopada. Tego dnia na PGE Narodowym zmierzą się z Czechami w ostatnim meczu eliminacji Euro 2024. Cztery dni później w towarzyskim starciu zagrają z Łotwą.
Czytaj także:
- Katastrofa. Wyliczyli szanse Polaków na Euro 2024
- "Naprawdę, wystarczy już". Nie chce już widzieć Milika w kadrze