Wymiana uderzeń w meczu Radomiaka z Koroną

PAP / Piotr Polak / Mecz PKO Ekstraklasy: Radomiak - Korona Kielce
PAP / Piotr Polak / Mecz PKO Ekstraklasy: Radomiak - Korona Kielce

W starciu Radomiaka z Koroną Kielce trzeba było poczekać na gola przez ponad godzinę. Kiedy już gospodarze zdobyli prowadzenie, to po zaledwie ośmiu minutach nastąpiło wyrównanie. Konfrontacja zakończyła się wynikiem 1:1.

Niedzielne granie w PKO Ekstraklasie rozpoczęło się meczem Radomiaka z Koroną Kielce. Tylko gospodarze byli przed nim w górnej połowie tabeli. Ich przewaga nad rywalem z województwa świętokrzyskiego wynosiła cztery punkty.

Początek meczu był pod znakiem ostrych starć. W wyniku jednego z nich ucierpiał Mike Cestor, który potrzebował kilku minut na dojście do pełni zdrowia. Szymon Marciniak cierpliwie poczekał na udzielenie pomocy medycznej obrońcy Radomiaka. Płocczanin nie miał natomiast cierpliwości dla Franka Castanedy i Jana Grzesika, których napomniał żółtymi kartkami.

Pierwsza szansa na gola była w 17. minucie. Martin Remacle nie przebił się ze strzałem przez Luizao. Pomocnik Korony miał możliwość zdobycia prowadzenia ze środka pola karnego i co prawda ominął już Alberta Posiadałę, ale nie zrobił tego samego z kapitalnie ustawionym defensorem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!

Radomiak odpowiedział niecelnymi strzałami Ediego Semedo. Następnie w 37. minucie było uderzenie prosto w Xaviera Dziekońskiego. Frank Castaneda nie nadał piłce odpowiedniej rotacji po wrzutce Jana Grzesika.

Tym samym pierwsza połowa meczu zakończyła się remisem. Kilkakrotnie podniosła się temperatura po obu stronach boiska, rywalizacja była wyrównana, ale stuprocentowe sytuacje podbramkowe można było zliczyć na palcach jednej dłoni. Drużyny nie podejmowały ryzyka i pokazywały, że nie zmarnowały przerwy reprezentacyjnej i przygotowały się taktycznie do meczu.

Teoretycznie zespoły zabrały się żwawiej do atakowania po powrocie z szatni na boisko, ale nadal brakowało konkretów. W 57. minucie Mateusz Czyżycki powinien zdobyć gola dla Korony po podaniu Jewgienija Szykawki, jednak nie przymierzył w narożnik bramki pod naporem Jana Grzesika.

Przełom nastąpił po ponad godzinie meczu. Konkretnie w 63. minucie. Frank Castaneda oddał uderzenie na 1:0 po podaniu w pole karne od Rafała Wolskiego. Południowiec sprytnie opanował piłkę i już przyjęciem wkręcił w ziemię Dominicka Zatora. Prosty zwód pozwolił Frankowi Castanedzie znaleźć się sam na sam z Xavierem Dziekońskim i nie zmarnował okazji.

Bramka na 1:1 padła krótko po zmianach Kamila Kuzery. Marcus Godinho uruchomił krótkim podaniem zmiennika Ronalda Deaconu, a ten lewą nogą ułożył sobie piłkę na prawej stopie i po sekundzie oddał płaskie uderzenie w kierunku dalszego narożnika w bramce. Futbolówka przeszła przez gąszcz obrońców Radomiaka i zaskoczyła Alberta Posiadałę w 71. minucie.

Radomiak - Korona Kielce 1:1 (0:0)
1:0 - Frank Castaneda 63'
1:1 - Ronaldo Deaconu 71'

Składy:

Radomiak: Albert Posiadała - Jan Grzesik, Luizao Novaes Palhares, Mike Cestor, Dawid Abramowicz - Christos Donis (75' Leandro), Michał Kaput - Edi Semedo (75' Raphael Rossi), Rafał Wolski, Frank Castaneda (79' Leonardo Rocha) - Pedro Henrique

Korona: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Miłosz Trojak, Piotr Malarczyk, Marcus Godinho - Yoav Hofmeister (70' Bartosz Kwiecień) - Jacek Podgórski, Nono, Martin Remacle (90' Dalibor Takac), Mateusz Czyżycki (70' Ronaldo Deaconu) - Jewgienij Szykawka

Żółte kartki: Castaneda, Grzesik, Leandro (Radomiak) oraz Kwiecień (Korona)

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty