W poprzednim sezonie FC Basel odpadło dopiero w półfinale Ligi Konferencji Europy po dwumeczu z Fiorentiną. W obecnym nie udało się nawet zakwalifikować do tych rozgrywek. Szwajcarzy już w drugiej rundzie eliminacji musieli uznać wyższość Toboła Kostanaj. To była zapowiedź wielkich problemów.
Słynny klub nie wygrał ligowego spotkania od... 30 lipca. Nie pomogła nawet zmiana trenera. Heiko Vogel nie potrafi sprawić, że jego zespół w końcu się przełamie i zacznie marsz w górę tabeli. Sytuacja robi się dramatyczna, bo Basel z pięcioma punktami na koncie zajmuje ostatnie miejsce w Super League.
- Musimy pogodzić się z faktem, że po prostu gramy źle - mówił po ostatnim meczu z Servette Genewa (0:1) obrońca Adrian Barisić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Najgorsi pod każdym względem
W Szwajcarii sezon jest podzielony na dwa etapy. Po pierwszym połowa zespołów walczy w grupie mistrzowskiej, a pozostali w grupie spadkowej. Klub z Bazylei w tej chwili traci aż dziesięć punktów do pierwszej szóstki i jak coś nagle się nie zmieni, to możemy być świadkami sensacyjnego spadku.
FC Basel niemal we wszystkich statystykach jest najgorsze w lidze. Najmniej punktów, najwięcej bramek straconych, najmniej zwycięstw i prawie najmniej strzelonych goli (pod tym względem słabsze jest tylko Lausanne Ouchy). Drużyna bije niechlubne rekordy i może wylądować w drugiej lidze, co nie zdarzało się od 1994 roku.
To będzie ogromna sensacja. Mowa bowiem o 20-krotnym mistrzu Szwajcarii. W latach 2010-2017 rok po roku ten zespół za każdym razem zdobywał krajowy tytuł. Ponadto regularnie występował w Lidze Mistrzów. Dla wielu klubów był to wzór do naśladowania. Kilka lat temu nawet prezes Dariusz Mioduski otwarcie mówił, że chce, aby Legia Warszawa w Polsce była kimś takim, jak FC Basel w Szwajcarii.
Przypomnieli czasy Beenhakkera
Eksperci co tydzień zastanawiają się, gdzie leży problem. Klub z Bazylei nie ma problemów finansowych. W dodatku ma zespół, w którym nie brakuje dobrych zawodników. Po prostu nie idzie. Dziennikarze przypominają, że już raz była podobna historia. W 1992 Grasshoper Zurych miało w składzie wiele gwiazd, a o utrzymanie musiał walczyć w grupie spadkowej. Ostatecznie uniknął degradacji, a trenerem wówczas był Leo Beenhakker.
- Brakuje nam bezwzględności w zdobywaniu punktów. Potrzebujemy pozytywnej obsesji na punkcie zwycięstw, w którą w pełni się zaangażujemy. Wiemy, w jakiej sytuacji się znajdujemy. To nie jest proste - mówi trener Vogel.
Do końca sezonu zasadniczego zostało jeszcze wiele spotkań. To jednak będzie bardzo niespokojny czas. Każda kolejna wpadka będzie wprowadzać jeszcze większą nerwowość.
Zaczęli wspierać Palestynę. Wtedy odezwał się jeden ze sponsorów >>
Reprezentant Polski powinien trafić do mocnego klubu. Jest jedno "ale" >>