Stal w kryzysie, Warta przerwała złą serię. "To trudniejszy moment mojej pracy"

PAP / Dariusz Delmanowicz / Na zdjęciu: Kamil Kiereś
PAP / Dariusz Delmanowicz / Na zdjęciu: Kamil Kiereś

To był bardzo brzydki mecz. Choć "mecz" to i tak dużo powiedziane. Stal Mielec przegrała z Wartą Poznań 0:1 po golu Miguela Luisa. - Biliśmy głową w mur - mówił trener Kamil Kiereś.

Dla Stali to czwarta przegrana z rzędu w PKO Ekstraklasie. - Przegraliśmy bardzo ważne spotkanie z pozycji sytuacji w tabeli. Chcieliśmy przełamać niekorzystną serię. Zdawaliśmy sobie sprawę ze stylu gry Warty, wiedzieliśmy, że nie będzie forsowała tempa - mówił trener Kamil Kiereś na konferencji prasowej.

- W pierwszej połowie - mimo tego, jak ten mecz wyglądał - mieliśmy kluczowe momenty. Pamiętam kilka sytuacji, gdy szukaliśmy prostopadłych podań do Ilji Szkurina. Koki Hinokio miał sporo momentów, gdy coś mu nie wychodziło i nie potrafił dograć kluczowych piłek - kontynuował.

- Rozmawialiśmy w przerwie, mecz był zamknięty, było dużo walki i ciężko było się w tym odnaleźć. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli cierpieć w drugiej połowie. Do oglądania mecz był jaki był. Dużo walki, przepychania. Biliśmy głową w mur. To trudniejszy moment mojej pracy w Stali, przegrywamy kolejne spotkanie i musimy się z tym zmierzyć jako drużyna - podsumował trener Kiereś.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce

Warta z kolei przerwała serię czterech meczów bez wygranej w lidze. W bólach, po bardzo wymagającym spotkaniu i trudnym do oglądania.

- Był to ważny mecz z psychologicznego punktu widzenia. Przegrywając w Mielcu mielibyśmy do stali 5 punktów straty. Bardzo ważne jest, żebyśmy się trzymali nad kreską - komentował trener Dawid Szulczek.

W zespole Warty zadebiutował nowy napastnik Marton Eppel. - Ważne jest, że trzy dni temu zamknęliśmy letnie okno transferowe. W wielu klubach działa to tak, że gdy wyniki są słabsze, to winny jest trener. A w Warcie przy słabszych wynikach trzeba pomóc sztabowi. Fajnie, że to tak wygląda. Marton dał nam dużo energii i oddechu. To silna "dziewiątka", mamy więcej możliwości i możemy dostosować się do każdego rywala - przyznał.

- Pierwszy raz w tym sezonie mogłem zrobić trzy zmiany w przodu, a choćby jeszcze dwa tygodnie temu w Kielcach na skrzydle wylądował stoper Oskar Krzyżak, bo mieliśmy choroby i urazy. Mamy lepszych piłkarzy i lepiej przygotowanych niż miesiąc temu, więc wyniki też powinny być teraz lepsze - zaznaczył trener Szulczek.

CZYTAJ TAKŻE:
Kłopoty Lechii Gdańsk. Jest kara od FIFA
Niespodziewany powrót Brzęczka? Gorąco wokół polskiego klubu

Komentarze (0)