Wzmocnieniem FC Barcelony przed El Clasico był powrót Roberta Lewandowskiego oraz Raphinhy. Obaj piłkarze pojawili się w drugiej połowie, ale nie pomogli gospodarzom. Ci prowadzili od 6. minuty po bramce Ilkaya Gundogana, ale po końcowym gwizdku nie mieli powodów do zadowolenia.
W szeregach Realu Madryt ponownie błysnął Jude Bellingham. To on najpierw doprowadził do remisu, a następnie zdobył bramkę na wagę trzech punktów.
Po zakończonym spotkaniu Xavi wskazał powód porażki mistrza Hiszpanii. - Dominowaliśmy przez 60 minut w tym meczu, ale kiedy nie podwyższasz wyniku na 2:0, to Real Madryt potrafi z tych dwóch, trzech okazji zdobyć bramkę. Nam dziś tego brakowało. My dziś potrzebowaliśmy więcej okazji, zabrakło po prostu skuteczności. To jest właśnie ta różnica w tym meczu. Real zdobył dwie bramki po dobrych 25. minutach gry. Zasłużyliśmy dziś na więcej, ale jeśli Realowi wybaczysz pewne sytuacje, to później oni będą cię dobijać. Zagraliśmy dobre spotkanie, które należało wygrać - powiedział szkoleniowiec dla telewizji DAZN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Głośno zrobiło się także o kontrowersji z pierwszej połowy. Zdaniem hiszpańskich mediów sędzia Gil Manzano nie odgwizdał rzutu karnego w momencie, gdy Aurelien Tchouameni wykonał wyraźny chwyt na Ronaldzie Araujo.
- W przerwie meczu mówili w szatni o tej sytuacji, ale ja nie widziałem jej dokładnie. To nie jest najważniejsza rzecz, nie przegraliśmy przez sędziego. Przegraliśmy, bo nie byliśmy skuteczni w tym meczu. Uważam, że to taka niezasłużona porażka z przebiegu całego meczu i naszych sytuacji. W grze zrobiliśmy krok do przodu, ale nie pod względem wyniku - stwierdził Xavi.
Barca doznała dopiero pierwszej porażki w tym sezonie, jednak do liderującego Realu w tabeli La Ligi traci już cztery punkty. Druga z identycznym dorobkiem jest obecnie Girona FC, przez co zespół "Lewego" plasuje się na trzeciej pozycji.
Przeczytaj także:
Wyjątkowy gość na El Clasico. Kamery błyskawicznie go wyłapały