[b]
[/b]Polska kadra do lat 17 rozpoczęła młodzieżowe mistrzostwa świata rozgrywane w Indonezji od porażki z Japonią 0:1.
Tuż przed rozpoczęciem turnieju, podczas zgrupowania, czterech zawodników reprezentacji zostało przyłapanych na złamaniu regulaminu.
Oskar Tomczyk, Filip Wolski (obaj Lech Poznań), Filip Rózga (Cracovia) oraz Jan Łabędzki (ŁKS Łódź) opuścili swoje pokoje, udali się do pobliskiego baru i pili alkohol. Według relacji, przedstawiciele związku znaleźli piłkarzy pijanych około godziny 1:00 w nocy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Trener reprezentacji Marcin Włodarski usunął wszystkich graczy ze zgrupowania. Nasza kadra przystąpiła do turnieju jedynie z 14 zawodnikami z pola i trzema bramkarzami. FIFA nie zgodziła się na dodatkowe powołania do polskiej drużyny.
Młodzieżówka rozegra na turnieju jeszcze dwa mecze w fazie grupowej: z Senegalem (14.11) oraz Argentyną (17.11). W spotkaniu tych dwóch drużyn wygrał Senegal 2:1.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Czego zabrakło w pierwszym meczu mistrzostw z Japonią (0:1)?
Marcin Włodarski, trener reprezentacji do lat 17: Na pewno skuteczności. Rywale mieli w drugiej połowie swoje 15 minut, w których mocno nas przycisnęli i przewagę zamienili na pięknego gola. Gdybyśmy wykorzystali jedną z trzech bardzo dobrych sytuacji lub podawali celniej w polu karnym, to mecz mógł potoczyć się inaczej. Nie szukamy usprawiedliwień związanych z przerwaniem spotkania czy pogodą. Oni zasłużyli na swojego gola, a my powinniśmy zdobyć bramkę po bardzo ładnej akcji w doliczonym czasie gry, ale zmarnowaliśmy stuprocentową sytuację.
Dalej jest wiara w awans?
Tak, zwłaszcza że eliminacje do mistrzostw Europy też zaczęliśmy od porażki z Czarnogórą, ale się podnieśliśmy. Myślę, że na mistrzostwach świata będzie podobnie.
Krótka ławka rezerwowych wam nie przeszkadza?
Pogodziliśmy się z tym stanem i szukamy rozwiązań. Na razie nie stanowiło to problemu. Co innego nam jednak przeszkadzało - przed spotkaniem z Japonią nie byliśmy w odpowiedniej dyspozycji fizycznej ze względu na bardzo duże kłopoty żołądkowe w drużynie, dlatego wielki szacunek dla tych chłopców, którzy się podnieśli, wytrzymali i zostawili zdrowie na boisku. Nie chcę mówić szerzej o naszych bolączkach, bo jeszcze dwa mecze przed nami, ale regeneracja zawodników wygląda już znacznie lepiej.
Czy na tym turnieju rezerwowi bramkarze zagrają w polu?
Jest taka możliwość. Gdyby coś się wydarzyło, to wolimy wpuścić któregoś bramkarza w pole, niż grać w dziesięciu.
Jest rozczarowanie, że FIFA się nie ugięła i nie pozwoliła zgłosić wam dodatkowych czterech piłkarzy?
Powiem szczerze, że zajmowałem się przygotowaniem drużyny, którą miałem do dyspozycji, nie skupiałem się na sprawach formalnych. Nie płaczemy, nie szukamy usprawiedliwień.
Analizował pan swoją decyzją odnośnie skreślenia z kadry czterech zawodników w związku z aferą alkoholową? Miał pan dylemat w tej kwestii?
Dla mnie sytuacja była zero-jedynkowa. Chłopcy zawinili i musieli ponieść konsekwencje. Wszyscy wiedzieli, zawodnicy też, że nie można wychodzić z hotelu po godzinie 22, a dodatkowo po godzinie 13 bez opieki dorosłego. Taki był nasz wewnętrzny regulamin. Nie było zatem dyskusji.
Myślał pan, czy może warto poczynić kroki na przyszłość, na przykład w kwestii pracy dorastającej młodzieży z psychologiem, lub może zwiększyć kontrolę graczy?
Sprawdzamy pokoje, mamy nadzór nad zespołem, ale też nie będziemy bawili się z chłopakami w ciuciubabkę. Oni wiedzieli, gdzie są, po co i co mogą osiągnąć, występując w turnieju mistrzostw świata. Cały czas uświadamiamy naszych zawodników w różnych aspektach. Pracujemy nad tym, żeby byli ludźmi gotowymi do gry w piłkę, ale też do funkcjonowania w życiu. Rozmawiamy z nimi bardzo dużo, nie tylko o futbolu. Aspekt wychowawczy jest dla nas bardzo istotny.
Dla drużyny ta afera była ciosem?
I to dużym. Ufaliśmy sobie wzajemnie, a oni to zaufanie nadszarpnęli. Nie chcę jednak szukać usprawiedliwień w wynikach. Mogę uspokoić: sytuacja nie wpłynęła negatywnie na pozostałych zawodników. Od przyjazdu do Bandung nie rozmawiamy o tym temacie.
Skreśleni gracze zrozumieli swój błąd?
Po naszej decyzji o dyskwalifikacji spędzili z nami jeszcze dwa dni na zgrupowaniu. Rozmawialiśmy w czwórkę oraz przy całej drużynie. Chłopcy wyszli też z prośbą o rozmowę indywidualną. Byli skruszeni, uderzyli się w pierś, posypali głowę popiołem. Muszą zrozumieć konsekwencje i żyć dalej, natomiast swoje trzeba odcierpieć.
Pan też czuje się winy?
Spędzamy z zawodnikami bardzo dużo czasu, jeździmy na wspólne zgrupowania. Dużo mówiliśmy o wychowaniu, ufaliśmy sobie, dlatego to porażka nie tylko zawodników czy sztabu, ale także i moja osobista.
Po porażce z Japonią mamy szanse na wyjście z grupy?
Tak. Czekają nas dwa wyrównane mecze: z Senegalem i Argentyną. Będą decydowały detale. Gra Senegalu opiera się na dostarczaniu każdej piłki do Amary Dioufa. To wybitny gracz i bardzo trudno go zatrzymać. Senegal jest zespołem posiadającym szybkich zawodników, silnym fizycznie, ale słabym pod względem taktycznym. Natomiast Argentyna to drużyna dobrze poukładana z piłką, wykorzystująca drybling. Mają jednak poczucie, że wygrają z każdym przeciwnikiem, a czasem taka pewność może zgubić.
Łatwych rywali nie mamy.
Jesteśmy świadomi, że trafiliśmy do grupy z mocnymi ekipami, ale na pewno nasze szanse na awans z grupy są bardzo realne.
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Nie tak to miało wyglądać. Polacy przegrywają z Japonią na otwarcie MŚ U-17
Grał na mundialu, dziś pracuje na stoku. "Najgorzej jest przy -25 stopniach"