Jan Woś: To udało się realizować

PAP / PAP/Zbigniew Meissner / Jan Woś debiutował w roli pierwszego trenera
PAP / PAP/Zbigniew Meissner / Jan Woś debiutował w roli pierwszego trenera

Ruch Chorzów nie przełamał się. Niebiescy w domowej potyczce bezbramkowo zremisowali z Radomiakiem. - By się utrzymać, musimy wygrywać - powiedział po meczu Jan Woś, trener Ruchu Chorzów.

Drugi mecz i drugi remis na Stadionie Śląskim. W poniedziałkowy wieczór Ruch Chorzów bezbramkowo zremisował z Radomiakiem Radom.

W 1. połowie gospodarze zaprezentowali się w ofensywie ze słabej strony. W 2. mieli kilka świetnych  okazji, trafili w słupek i poprzeczkę. - Mecz można by podzielić na dwie części. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, szczególnie od 15. minuty, gdy przestaliśmy realizować to, o czym głównie mówiliśmy w szatni. Większość zagrań była w stronę naszej bramki - powiedział po spotkaniu debiutujący na szkoleniowiec ławce w roli pierwszego trenera Jan Woś, cytowany przez klubowy portal.

- W drugiej połowie zaczęliśmy grać bardzo ofensywnie, wysoko, oddawaliśmy strzały, nie dopuszczając przeciwnika do jakichś sytuacji. Miejmy nadzieję, że to jest ten kierunek, który obraliśmy. Jednym z celów tego spotkania było nie stracić bramki i liczyliśmy, że jeśli nie stracimy gola, to z biegiem minut będziemy coraz odważniejsi. To udało się realizować - dodał szkoleniowiec. - Punkcik w naszej sytuacji to zbyt mało. By się utrzymać, musimy wygrywać. Zaczęliśmy od zera z tyłu, w kolejnym meczu musimy się skupić też na tym, by coś strzelić - podsumował.

Sporo pretensji do swojej drużyny za postawę w 2. połowie miał trener Radomiaka Constantin Galca. - Mieliśmy do czynienia z dwoma różnymi połowami. W pierwszej tworzyliśmy akcje, a druga była w naszym wykonaniu bardzo zła. Rywale kreowali groźne sytuacje po naszych błędach. Zbyt dużo było przestrzeni między liniami, rywale łatwo dochodzili do sytuacji - powiedział szkoleniowiec gości.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił

Czytaj także:
Cenna wygrana Stali Mielec. Odwrócili losy meczu
Waldemar Fornalik: To był faul na bramkarzu

Komentarze (0)