Już na początku spotkania, które z trybun oglądał Donald Tusk zaatakowali gdańszczanie. W drugiej minucie obrońca Korony zablokował strzał Marcina Pietrowskiego, a kilka minut później podopieczni Tomasza Kafarskiego pogubili się na polu karnym rywala, przez co nie zaskoczyli bramkarza gości. W dalszej fazie spotkania, kilka ofensywnych akcji stworzyła Korona. Po najgroźniejszej z nich, Paweł Buśkiewicz uderzył piłkę w słupek. Miało to miejsce w 10 minucie. Ładne uderzenie oddał także chwilę później Jacek Kiełb, tutaj górą był jednak Paweł Kapsa.
Jeszcze w tej samej minucie, co akcja Kiełba, ofensywną akcję piłkarzy Lechii przerwał tuż przed polem karnym Paweł Kal. Z rzutu wolnego precyzyjnie piłkę uderzył były piłkarz Korony - Marcin Kaczmarek, czym wprawił w radość ośmiotysięczną publiczność stadionu przy ulicy Traugutta. - Powiedziałem Kubie Zabłockiemu, że ja mogę strzelić, bo jestem lewonożny, a on prawonożny. Uderzyłem mocno po ziemi i na szczęście piłka wylądowała w bramce - mówił strzelec bramki dla Lechii Gdańsk. Po bramce Kaczmarka obie drużyny starały się atakować, ale z początku czynili to dość nieporadnie. Najlepszą szansę mieli gdańszczanie w 40 minucie tego widowiska. Bokiem boiska przebiegł Jakub Zabłocki, wycofał piłkę do Pawła Buzały, a ten po potężnym uderzeniu posłał ją pół metra nad bramką Radosława Cierzniaka. Pod koniec pierwszej połowy atakować próbowali jeszcze goście, lecz bez rezultatów.
- W przerwie powiedziałem zawodnikom, że gramy solidną piłkę i walczymy, a także że jak nie stracimy drugiej bramki, to nie przegramy - mówił po meczu Marek Motyka i jak się okazało miał rację. Druga część spotkania rozpoczęła się dość niemrawo. Pierwszą bramkową sytuację miał Paweł Buzała w 55 minucie spotkania. Znalazł się w niej dzięki znakomitemu podaniu w tempo, które zaserwował mu Ivans Lukjanovs. Napastnika biało-zielonych uprzedził jednak Cierzniak, który wyszedł z bramki przed pole karne i wybił futbolówkę na aut. Ta sytuacja zmobilizowała gdańszczan do jeszcze intensywniejszych ataków. Pięć minut po akcji Lukjanovsa i Buzały, piłkę wprost z linii bramkowej musiał wybijać Kamil Kuzera, aby jego zespół nie stracił kolejnego gola, natomiast chwilę później po kolejnym dobrym zagraniu Lukjanovsa, piłkę w boczną siatkę bramki posłał Jakub Zabłocki.
Gdy kolejne szanse bramkowe dla Lechii tworzyli Marcin Kaczmarek i Ivans Lukjanovs, który w krótkim odstępie czasu raz strzelił tuż obok bramki, a raz tuż ponad nią, ze snu trwającego już piąty mecz, na który wybudzała się jedynie na honorowe trafienia, rozbudziła się Korona. W 78 minucie Paweł Kapsa ubiegł pędzącego do piłki Krzysztofa Gajtkowskiego, ale już minutę później musiał wyciągać futbolówkę z bramki. Piłkę prawą stroną przeprowadził Paweł Kal, wrzucił ją w pole karne, tam doszedł do niej Cezary Wilk i strzałem głową doprowadził do wyrównania. - Druga połowa też nie układała się po naszej myśli, ale udało się strzelić bramkę wyrównującą - cieszył się strzelec wyrównującej bramki dla Korony.
To trafienie nie wybiło gdańszczan, ale pobudziło ich do intensywnych ataków. Duża w tym zasługa wprowadzonego w 83. minucie Marko Bajicia, który kilkakrotnie strzelał na bramkę Cierzniaka. Piłkarze z Kielc pod koniec spotkania wyraźnie nie kwapili się z intensywnym prowadzeniem gry, szanowali piłkę i bardzo się ucieszyli, gdy sędzia zagwizdał koniec spotkania. Remis ten w kategoriach porażki potraktował trener biało-zielonych, Tomasz Kafarski. - Przegraliśmy ten mecz zdecydowanie w drugiej połowie, gdyż nie potrafiliśmy dobić drugiego kończącego gwoździa. Mając tyle sytuacji i będąc tyle razy w polu karnym przeciwnika, nie potrafiliśmy znaleźć recepty, aby strzelić drugą bramkę i uspokoić grę - powiedział szkoleniowiec gdańskiej drużyny.
Lechia Gdańsk - Korona Kielce 1:1 (1:0)
1:0 - Kaczmarek 27'
1:1 - Wilk 79'
Składy:
Lechia: Kapsa - Rogalski, Wołąkiewicz, Kożans, Kaczmarek, Pietrowski, Nowak (83' Bajić), Surma, Buzała (75' Kowalczyk), Zabłocki (65' Wiśniewski), Lukjanovs.
Korona: Cierzniak - Kuzera, Hernani, Malarczyk, Kal, Kiełb, Zganiacz (58' Gajtkowski), Wilk, Edson (67' Sobolewski), Edi, Buśkiewicz (73' Konon).
Sędzia: Sebastian Jarzębiak (Bytom).
Żółte kartki: Kuzera, Kal, Kiełb, Malarczyk, Sobolewski (Korona).
Najlepszy zawodnik Lechii: Marcin Kaczmarek.
Najlepszy zawodnik Korony: Paweł Kal.
Najlepszy zawodnik spotkania: Marcin Kaczmarek.
Widzów: 8.000 (130 gości).