Świetne informacje z Niemiec. Piłkarz z Bundesligi wygrał z nowotworem

Getty Images / Christian Verheyen/Borussia Moenchengladbach / Na zdjęciu: Stefan Lainer
Getty Images / Christian Verheyen/Borussia Moenchengladbach / Na zdjęciu: Stefan Lainer

Stefan Lainer pod koniec lipca usłyszał niepokojącą diagnozę. Lekarze stwierdzili u niego raka węzłów chłonnych. Historia będzie miała jednak pozytywne zakończenie.

Nowotwór u Austriaka został zdiagnozowany wcześnie, a to znacznie zwiększyło szansę na skuteczne leczenie i powrót do zdrowia. Borussia M'gladbach zapewniała o wsparciu, na które zawodnik mógł liczyć ze strony klubu.

- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zorganizować Steviemu najlepsze możliwe leczenie. Życzymy jemu i jego rodzinie dużo siły i optymizmu w walce z tą chorobą - stwierdził kilka miesięcy temu Roland Virkus, a więc członek zarządu i kierownik sportowy w Borussii.

Niespełna cztery miesiące po diagnozie Stefan Lainer pokonał chorobę. 31-latek pozytywnie zakończył leczenie i po przejściu obowiązkowych badań będzie stopniowo wprowadzany do treningów z zespołem.

ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"

Piłkarz w wypowiedzi dla oficjalnej strony klubu zwracał uwagę na to, jak ważne podczas ostatniego okresu było dla niego wsparcie otaczających go ludzi.

- Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę ponownie w pełni skoncentrować się na piłce nożnej i trenować z drużyną. Ostatnich kilka miesięcy było dużym wyzwaniem. Jestem bardzo wdzięczny, że otrzymałem w tym czasie tak duże wsparcie od rodziny, przyjaciół, klubu i kibiców - wyliczał Lainer.

Austriak postanowił jednak wyróżnić dwie osoby, które najbardziej przyczyniły się do jego wyzdrowienia.

- Chciałbym szczególnie podziękować mojej żonie i doktorowi Sellmannowi, którzy byli dla mnie największym wsparciem w tym czasie - podkreślił 31-latek.

Czytaj także:
Reprezentacja Polski. Kadencja pudrowania trupa (Opinia)
Michał Probierz zaskoczył na konferencji. W takim składzie zagramy z Łotwą

Źródło artykułu: WP SportoweFakty