Po blamażu w grupie eliminacji Euro 2024 reprezentacja Polski próbuje odbudować swoją reputację. W meczu towarzyskim z Łotwą gospodarze wygrali 2:0 dzięki bramkom Przemysława Frankowskiego oraz Roberta Lewandowskiego.
Za kadencji Michała Probierza kadra odniosła drugie zwycięstwo, lecz z perspektywy naszego rozmówcy nie zagrała na miarę swojego potencjału. Paweł Golański dostrzega jeszcze duże pole do poprawy.
- Na pewno będzie dużo materiału do analizy. Każde zwycięstwo cieszy, nieważne z jakim przeciwnikiem. Ważne, że drużyna narodowa wygrała. Oczywiście, było wiele niedociągnięć, co widzieliśmy wszyscy. To będzie ten czas, który będzie miał Michał Probierz, żeby dokładnie wyciągnąć wnioski. To nie był nie wiadomo jak wymagający przeciwnik, natomiast stworzył sobie jakieś sytuacje. Kiedy będzie lepsza drużyna po drugiej stronie, błędy widoczne w wyprowadzeniu czy w środkowej części boiska, mogą być zdecydowanie bardziej niebezpieczne - przewiduje uczestnik Euro 2008.
Wyróżniającym się piłkarzem na murawie był Nicola Zalewski. Wychowanek AS Roma asystował przy obu trafieniach. Niestety, kadrowicz ze względu na problemy zdrowotne nie dotrwał do ostatniego gwizdka arbitra.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
- To był nasz najbardziej widoczny piłkarz. Do tego dwie piękne asysty, bo to też trzeba podkreślić, po indywidualnych akcjach. Duża lekkość wygrywania pojedynków jeden na jeden, świetna dokładność, więc bardzo fajnie, że Zalewski w obu meczach prezentował dobrą dyspozycję. Martwiła mnie bardzo kontuzja. To nie wyglądało zbyt dobrze. W mojej ocenie to wejście mogło skończyć się czerwoną kartką. Zalewski został trafiony z dużym impetem w okolice Achillesa. Miejmy nadzieję, że nie będzie to nic poważnego, Nicola szybko wróci do pełni zdrowia i będzie mógł dalej szlifować formę na najważniejsze mecze, które przed nami - stwierdził Golański.
"Zawsze będziemy od Roberta dużo oczekiwać"
Krytykowany w ostatnim czasie Robert Lewandowski doczekał się przełamania. Kapitan Biało-Czerwonych wygrał pojedynek powietrzny w 48. minucie, gdy strzałem głową ustalił wynik meczu towarzyskiego.
- Optymistyczny jest fakt, że gola strzelił właśnie Robert Lewandowski. Wiemy, że zaczęła się wylewać na niego fala krytyki. Zawsze będziemy od Roberta dużo oczekiwać. Myślę, że ta bramka dużo mu da pomimo tego, że tych goli w reprezentacji już tyle nastrzelał, że ktoś może z boku powiedzieć, że każdy następny nie ma większego znaczenia. Z punktu widzenia samego piłkarza jest to dosyć ważne - zaznaczył.
Łotwa to drużyna ze zdecydowanie niższej półki niż Polska, dlatego ekspert uważa, że nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Przed decydującymi meczami w walce o awans widać jednak światełko w tunelu.
- Było sporo bardzo fajnych akcji pogranych na jeden kontakt. Będziemy ciągle mówić, że klasa przeciwnika nie była zbyt wysoka, jednak schematy były widoczne. Częsta gra w trójkącie z pierwszej piłki powodowała, że sobie stwarzaliśmy sytuacje. Na pewno jest to coś pozytywnego z naszej gry. W pewnych momentach nasi piłkarze szli troszkę wyżej, agresywniej, co w pierwszym i - miejmy nadzieję - drugim meczu barażowym, może odgrywać kluczową rolę. Na to musimy zwrócić uwagę i iść tym tropem - skomentował były mistrz Europy do lat 19.
W Europie nie ma słabych drużyn?
W cyklu eliminacyjnym reprezentacja Polski straciła worek bramek po rzutach wolnych oraz rożnych. Kadra Łotwy również potrafiła stworzyć zagrożenie pod bramką, do której dostępu strzegli Łukasz Skorupski i Marcin Bułka.
- Z negatywów musimy się zdecydowanie poprawić przy stałych fragmentach gry. Zagraliśmy na zero, ale Łotysze trzykrotnie doszli do sytuacji bardzo stykowych. Trzeba wyeliminować proste straty, które były widoczne. Jest dużo czasu i jestem święcie przekonany, że to zwycięstwo i dogłębna analiza spowodują, że w barażach będziemy zespołem zmobilizowanym, zdeterminowanym i głodnym - dodał.
W marcowym półfinale baraży o awans na mistrzostwa Europy Polska zmierzy się z Estonią. A w ewentualnym decydującym meczu jego drużyna zagra z Walią, Finlandią, Ukrainą lub Islandią. Losowanie drabinki zaplanowano na czwartek (23 listopada).
- Po pierwsze trzeba się skoncentrować na półfinale barażowym. Nawet mecze z Mołdawią czy wyjazdowy z Albanią pokazały, że zespoły, które są zdecydowanie niżej w rankingu, potrafią zrobić niespodziankę. Ja przestrzegałbym przed myśleniem o barażowym finale, tylko trzeba się nastawić na pierwsze spotkanie, zaprezentować się dobrze, wygrać w dobrym stylu, żeby to zbudowało naszych piłkarzy. Przypominam sobie baraże do mistrzostw świata, gdzie wydaje mi się, że zespół Szwecji był zdecydowanie bardziej wymagającym rywalem niż te, na które możemy trafić teraz. To jest piłka i trzeba być czujnym, obojętnie z kim się gra - spostrzegł.
Były reprezentant Polski przyznał, że eliminacje były kompletnie nieudane w wykonaniu kadry. - Wierzę, że będziemy na mistrzostwach Europy. Potencjał, który mamy w zespole, mówi jedno: grupę eliminacyjną powinniśmy spokojnie wygrać. Nie wygraliśmy, ale nic nie jest stracone. Wiara i dobre nastawienie mogą pomóc w walce o awans - zakończył Paweł Golański.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Największy wygrany zgrupowania. Tak oceniliśmy Polaków za mecz z Łotwą
A jednak! Znamy rywala Polaków w półfinale barażu