[tag=7755]
Reprezentacja Polski[/tag] wprawdzie zaprzepaściła szanse na bezpośredni awans na Euro 2024, ale jeszcze nic straconego. Podopieczni Michała Probierza zakwalifikują się na wielki turniej, jeśli wygrają dwa mecze barażowe zaplanowane na marzec przyszłego roku.
Już wcześniej pewne było, że w półfinale Biało-Czerwoni zagrają przed z Estonią, zaś w czwartek rozlosowano drabinkę barażową. W przypadku zwycięstwa przed własną publicznością, ekipa Probierza zmierzy się na wyjeździe z Walią lub Finlandią.
W rozmowie z WP SportoweFakty Jerzy Engel podzielił się swoimi odczuciami związanymi z losowaniem. Były selekcjoner drużyny narodowej pomimo nieudanych eliminacji jest optymistą.
- Wierzę w tę reprezentację. Mimo, że nie zostawiła po eliminacjach dobrego wrażenia, to jednak osobiście wierzę w tych zawodników, naszego trenera. Jeśli dobrze przygotują się do dwumeczu, to nie będzie problemu z takimi zespołami jak Estonia, Finlandia czy Walia. Ponadto, wierzę w to, że wygrywając z Estonią, ten mecz zrobi nam dobrą atmosferę w samej reprezentacji i wokół niej, dlatego w dobrych nastrojach pojedziemy na drugi mecz - przewiduje doświadczony trener.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
71-latek uważa, że przekonujące zwycięstwo w półfinale barażowym na własnym stadionie będzie obowiązkiem zespołu prowadzonego przez Probierza. Estonia jest sklasyfikowana na odległym, 118. miejscu w rankingu FIFA.
- Myślę, że w meczu z Estonią jesteśmy zdecydowanym faworytem i nie ma co odwodzić od tego kogokolwiek. W drugim meczu, wyjazdowym, zawsze jest pewien znak zapytania. Jest to 50 na 50, ponieważ wiemy, jak kibice potrafią pomóc drużynie. To jest dwunasty zawodnik. Poza tym, ten zespół, który przejdzie dalej, też będzie miał świetne nastroje w szatni i przeniosą się one na trybuny, więc będzie to dużo trudniejszy mecz niż z Estonią. Trzeba się będzie na to przygotować - przestrzegł mistrz Polski z Polonią Warszawa z 1999 roku.
Jerzy Engel w latach 2000-2002 poprowadził kadrę w 28 spotkaniach. W ramach eliminacji mistrzostw świata drużyna pod jego wodzą bezbramkowo zremisowała u siebie i wygrała 2:1 na wyjeździe z Walią.
- Zresztą z Walią mamy bardzo dobre wspomnienia, bo kilku naszych selekcjonerów, łącznie ze mną, pokonało Walię. I to w Cardiff. Ten zespół nam odpowiada, natomiast Finlandia to też średniak europejski. OK, zdobyli trochę punktów w eliminacjach, ale zajęli trzecie miejsce, które nie dawało im możliwości awansu. W związku z tym też nie przeceniałbym ich - ocenił szkoleniowiec.
Ekspert ma nadzieję, że jeżeli Polska w meczu decydującym o losach awansu trafi na Walię, nasi kibice będą równie zmobilizowani, jak miało to miejsce 22 lata temu. Po wspomnianym zwycięstwie drużyna Engela miała rozłożony czerwony dywan w drodze po awans na mundial.
- Za moich czasów na mecz do Walii pojechało ponad siedem tysięcy kibiców z Polski, więc czuliśmy się naprawdę komfortowo, prawie jak u siebie. Nasi kibice są niesamowicie żywiołowi, świetnie dopingują, co można było odczuć. To nas poniosło do zwycięstwa. Walijczycy byli szalenie gościnni. Powiem tylko tyle, że gdy nasi kibice już po meczu poszli na miasto i wchodzili do pubów, to mogli w wielu z nich dostać pierwsze piwo za darmo jako wyraz szacunku dla drużyny, która ich pokonała - przypomniał.
Zdaniem naszego rozmówcy, po wygranym 2:0 meczu z Łotwą w szatni reprezentacji Polski mógł zapanować optymizm. W tym przypadku klasa przeciwnika nie miała większego znaczenia.
- Każde zwycięstwo buduje drużynę. Z pewnością po meczu wygranym z Łotwą pojawił się uśmiech, było weselej i już ten zespół zaczyna rozumieć, na czym polega gra tym ustawieniem, jakie proponuje selekcjoner. Wraca taka dobra atmosfera do szatni. To jest najważniejsze, jeśli chodzi o polski zespół, żeby przygotowywać się w dobrym klimacie i potem przenieść to na boisko - zakończył Jerzy Engel.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Reprezentacja Polski już wie, z kim może zagrać o Euro 2024
Zgrzyt po debiucie w reprezentacji. "Powinni to usłyszeć z ust komentatora"