1 
Po przerwie reprezentacyjnej wróciła ligowa rywalizacja. Ostatnim sobotnim (25 listopada) meczem PKO Ekstraklasy był pojedynek Legii Warszawy z Wartą Poznań.
Faworytem tego starcia byli oczywiście gospodarze, którzy mają za sobą nieudany okres. W końcu jednak udało im się przełamać na ligowym szczeblu, ale w starciu z Lechem Poznań nie poszli za ciosem (0:0). Z kolei Warta po pięciu spotkaniach bez porażki musiała uznać wyższość Puszczy Niepołomice na własnym boisku (0:2).
Mecz w Warszawie lepiej rozpoczęli jednak goście. Wszystko za sprawą Tomasa Prikryla, który otworzył wynik spotkania w 7. minucie. Jego strzał obronił co prawda Kacper Tobiasz, ale wybił piłkę prosto przed siebie. Dzięki temu Czech miał okazję do poprawki i tym razem skierował futbolówkę do siatki.
To nie był jednak koniec złych informacji dla Legii. W 40. minucie po interwencji VAR zespół z Poznania otrzymał rzut karny, który wykorzystał Marton Eppel.
W doliczonym czasie gry miejscowi złapali kontakt. Damian Kos podyktował kolejną "jedenastkę", tym razem jednak podyktował ją od razu. Do piłki podszedł Josue i dzięki niemu po pierwszej połowie Legia przegrywała jedynie 1:2.
W drugiej połowie padła tylko jedna bramka, którą zdobyli gospodarze, a konkretnie Ernest Muci. W 63. minucie Albańczyk doprowadził do remisu, a ten utrzymał się do samego końca. Tym samym Legia odwróciła wynik z 0:2, ale nie zainkasowała kompletu punktów.
Przeczytaj także:
Duża niespodzianka i niedosyt w Częstochowie. Fatalna skuteczność Rakowa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem
