Dziennikarze Głosu Wielkopolskiego twierdzą, że główny wykonawca stadionu Lecha opóźnia prace z powodu braku porozumienia w sprawie wspólnego przedsięwzięcia biznesowego. Te informacje dementuje jednak rzecznik PBG. - Pogłoski o tym, że chcemy teraz odegrać się na władzach Lecha, to spekulacje nie mające pokrycia w faktach. Zależy nam na jak najszybszym zakończeniu prac na stadionie - powiedział dla Głosu Wielkopolskiego Jacek Krzyżaniak.
O co chodzi? Informatorzy głosu dotarli do informacji, że właściciel Lecha Poznań - Jacek Rutkowski złożył PBG propozycję w myśl której, PBG miało się stać głównym sponsorem Kolejorza. Temat jednak upadł. Dlaczego? - Pan Rutkowski chciał pozyskać partnera biznesowego i nadal realizować swoje wizje. My z kolei też chcieliśmy mieć coś do powiedzenia. Staliśmy na stanowisku, że jeśli mamy się mocniej zaangażować, to nie interesuje nas mniejszościowy pakiet. Wizje obu stron były rozbieżne i dlatego nie zawarliśmy porozumienia - wyjaśnił Głosowi Wielkopolskiemu Krzyżaniak.
Jak się jednak okazuje, również PBG miało swój interes do Lecha. PBG jest sponsorem poznańskich koszykarzy. Interes miał polegać na tym, że nazwa Lech miałaby dotyczyć również zespołu koszykówki po to, aby przyciągnąć do hali więcej kibiców. Choć rozmowy nie zostały oficjalnie zakończone, to nie daje się wiele szans na ich powodzenie. Władze Lecha twierdziły, że muszą zrobić analizę marketingową. Ta jednak w ciągu kilku miesięcy nie powstała.
Niezależnie od tego, czy do konfliktu doszło, czy nie, jedno jest pewne. Lech traci potężne pieniądze nie grając na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Przedstawiciele PBG zapewniają, że nie jest to celowe działanie. Czy stadion Lecha powstanie w planowanym terminie?