Uciekł przed Olympique Marsylią. Podbije Barcelonę?

Jeszcze niedawno uciekał przed własnym klubem i Olympique Marsylią przez Nigerię do Belgii. Ostatecznie zacumował w drugiej lidze chorwackiej, a za chwilę może stanowić o sile Barcelony. Poznajcie Mikayila Faye.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Mikayil Faye Getty Images / Matthew Ashton / Na zdjęciu: Mikayil Faye
- Mogę zapewnić, że po osiągnięciu pełnoletności Mikayil zwiąże się z Olympique Marsylia. Póki co pozostaje w Diambars ze względu na swój młody wiek - mówił senegalskim mediom ówczesny agent młodego zawodnika, Bocar Seck.

Menadżer w ten sposób miał nieco uspokoić nastroje we Francji. Marsylia, w ramach partnerstwa, miała bowiem pierwszeństwo jeżeli chodzi o najzdolniejszych wychowanków senegalskiej akademii. Mikayil Faye uchodził natomiast za jeden z największych talentów w całym kraju.

Teoretycznie zatem wszystko szło zgodnie z planem. Rzecz w tym, że tego planu nie podzielał wujek senegalskiej perełki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Ucieczka piłkarza? Nie do końca

Bocar Seck, słowami o rychłych przenosinach swojego klienta do Marsylii, nieświadomie podpisał na siebie "wyrok". Chwilę później nie był już bowiem związany z nastolatkiem, a jego miejsce zajął wujek chłopaka.

- Jego wujek kontroluje wszystko. Popierają go także rodzice Mikayila, mimo że nie jest nawet profesjonalnym agentem - mówiła osoba z otoczenia piłkarza cytowana przez portal sportnewsafrica.com.

Wspomniany wujek okazał się jednak wyjątkowo "obrotnym" doradcą. Na początek mężczyzna musiał jednak uporać się z umową łączącą Diambars oraz Olympique Marsylię. Problem? Nie dla wujka Faye.

Jak opisują senegalskie media, Faye nie mógł udać się do Europy bezpośrednio z Senegalu bez powiadamiania o tym fakcie macierzystego klubu. Problem? Nie dla nowego agenta chłopaka. Faye został odesłany do Nigerii, skąd mógł uzyskać wizę Schengen, dzięki której już chwilę później był w Belgii.

Po czasie okazało się jednak, że sprawa nie była tak zero-jedynkowa, jak próbował to przedstawić były klub piłkarza. Na jaw wyszło bowiem, że Diambars negocjowało z Olympique Marsylia za plecami Faye, a cała sprawa ostatecznie trafiła do FIFA, która zdecydowała stanąć po stronie zawodnika.

"Największy talent" 

Sam wyjazd Faye z ojczyzny nie był jednak w żaden sposób konsultowany z macierzystym klubem. Doszło nawet do tego, że w Senegalu (a także w Marsylii), nikt nie wiedział, co się nagle stało z jednym z najbardziej obiecujących piłkarzy w kraju. Dopiero dziennikarze "Sport News Africa" odnaleźli Faye w... Chorwacji.

Okazało się bowiem, że jakimś sposobem 17-latek rozpoczął treningi z zespołem Dinama Zabrze. Co jednak ciekawe, Faye nie zdecydował się związać z jedną z największych kuźni talentów w Europie. Co więcej, wraz z wujkiem odrzucił także oferty m.in. z PSV Eindhoven czy Reims. Zamiast tego został piłkarzem... NK Kustosija, czyli chorwackiego drugoligowca.

Dość niekonwencjonalny wybór drużyny w żaden sposób jednak nie zatrzymał rozwoju nastolatka. Wręcz przeciwnie. Nagle na meczach 2. ligi chorwackiej zaczęli meldować się skauci największych klubów w Europie z Barceloną, Borussią Dortmund i Chelsea na czele.

- To, że Mikayil Faye gra w drugiej lidze nie ma znaczenia. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest najlepszym lewym obrońcą w Chorwacji. I mówię to z pozycji trenera, przez którego ręce przechodziły wielkie talenty chorwackiej piłki. Nigdy nie trenowałem większego talentu. Faye to najbardziej kompletny zawodnik pod względem charakteru, mentalności, techniki i taktyki w mojej karierze - komplementował podopiecznego trener Kustosiji, Samir Toplak.

Ostatecznie wyścig po Senegalczyka zwyciężyła Barcelona płacąc Kustosiji 1,5 mln euro.

Nowy Araujo

W tym miejscu ktoś mógłby zwrócić uwagę, i słusznie, że jednak grę w drugiej lidze chorwackiej, a w FC Barcelonie dzieli spora przepaść.

Rzecz w tym, że jak relacjonują hiszpańscy dziennikarze, Faye bardzo szybko zaaklimatyzował się w młodzieżowym zespole "Dumy Katalonii" i coraz śmielej puka do drzwi pierwszego zespołu.

- W pewnym sensie przypomina mi Araujo, kiedy tu przybył. Z piłką jest o wiele lepszy od Ronalda, ale łączy ich przewaga fizyczna, która sprawia, że dominują w pojedynkach, chociaż Faye charakteryzuje sposób gry z bardzo dużą pewnością siebie. Oczywiście wciąż ma też wiele do poprawy - mówił w hiszpańskich mediach jeden z członków sztabu drużyny rezerw.

Póki co zatem Faye zbiera jeszcze szlify w drugiej drużynie pod okiem Rafy Marqueza. Niewykluczone jednak, że już niedługo jego rozwojem zajmie się Xavi. Zwłaszcza, że obecnie lewonożny obrońca w Barcelonie może być na wagę złota.

Czytaj także:
Skorupski trafiony ostatnim ciosem
PSG poradziło sobie z problemami

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×