Puchar Polski. Dwa ciosy i pełna kontrola. Jagiellonia w ćwierćfinale

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jesus Imaz, strzelec pierwszego gola w meczu Jagiellonii z Wartą
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jesus Imaz, strzelec pierwszego gola w meczu Jagiellonii z Wartą

Cztery dni temu Jagiellonia Białystok wygrała z Wartą Poznań 2:1 w lidze, a we wtorkowy wieczór odniosła kolejne zwycięstwo - tym razem 2:0 w Fortuna Pucharze Polski. Nie był to wybitny mecz, a oba gole padły w drugiej połowie.

Jeśli gdzieś tego wieczora odbywał się emocjonujący mecz piłkarski, to na pewno nie w Białymstoku. Nie ma się co czarować, to było bardzo słabe 90 minut, ale pewnie Jagiellonia nie będzie narzekać. Wygrana 2:0, pewny awans do 1/4 finału Fortuna Pucharu Polski. Cytując klasyka, teraz można skupić się na lidze, ale w pozytywnym znaczeniu.

Długo nie szło gospodarzom. Męczyli się, mieli problem z wypracowaniem klarownej sytuacji. Zresztą, do przerwy w strzałach celnych było 0:0 i niech to będzie najlepszym podsumowaniem tego widowiska. Najlepszą zmarnował Jose Naranjo, który dostał świetne dośrodkowanie od Bartłomieja Wdowika, ale przerosło go trafienie w bramkę z pięciu metrów.

W drugiej połowie z pomocą przyszedł stały fragment gry. Nene idealnie zacentrował z rzutu rożnego, na bliższym słupku urwał się Jesus Imaz i zaskoczył Jędrzeja Grobelnego. Na kwadrans przed końcem Jagiellonia zadała drugi cios, wyprowadziła fantastyczny kontratak i tym razem Nene finalizował akcję pewnym strzałem. I tu jakiekolwiek emocje się zakończyły.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za talent! Miss Euro szokuje umiejętnościami

Warta, mówiąc kolokwialnie, nie dojechała. Była bezradna w ofensywie, a pierwszy stracony gol okazał się gwoździem do trumny. Poza jednym minimalnie niecelnym strzałem Macieja Żurawskiego nie działo się w zasadzie nic. Sławomir Abramowicz musiał wykazać się dopiero w końcowych minutach, gdy obronił lekki strzał Konrada Matuszewskiego z ostrego kąta. Później dobijał jeszcze z kilkunastu metrów Dawid Szymonowicz, jednak fatalnie skiksował.

Z drugiej strony, kto wie, jakby potoczył się ten mecz, gdyby inną decyzję w pierwszej połowie podjął Paweł Raczkowski. Błąd popełnił Dusan Stojinović, który najpierw stracił piłkę, a po chwili faulował we własnym polu karnym Filipa Borowskiego. Arbiter początkowo wskazał na jedenasty metr, jednak po obejrzeniu kilku (lub może nawet kilkunastu) powtórek odwołał decyzję.

Po golu na 1:0 nie widać było szaleńczego zrywu Warty. Wręcz przeciwnie. Jagiellonia kontrolowała wydarzenia na boisku. Kibice domagali się kolejnych bramek, ale ostatecznie stanęło na dwóch. Jagiellonia potwierdziła, że u siebie jest piekielnie mocna. Nawet jeśli nie gra rewelacyjnie, to wygrywa bez większych problemów.

Jagiellonia Białystok - Warta Poznań 2:0 (0:0)
1:0 Jesus Imaz 63'
2:2 Nene 75'

Składy:

Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Dusan Stojinović (90+2' Paweł Olszewski), Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (86' Tomasz Kupisz), Taras Romanczuk, Nene (86' Michal Sacek), Szymon Lewicki (72' Afimico Pululu) - Jesus Imaz, Jose Naranjo.

Warta: Jędrzej Grobelny - Jakub Kiełb (65' Konrad Matuszewski), Bogdan Tiru, Wiktor Pleśnierowicz, Dawid Szymonowicz, Filip Borowski - Tomas Prikryl (59' Jakub Bartkowski), Miguel Luis (60' Maciej Żurawski), Niilo Maenpaa, Stefan Savić (64' Kajetan Szmyt) - Dario Vizinger (73' Marton Eppel).

Żółte kartki: Dieguez, Naranjo (Jagiellonia) oraz Szymonowicz, Szmyt (Warta).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

CZYTAJ TAKŻE:
Idzie nowe. Raków poszedł pod prąd
Guardiola nie ma wątpliwości. "Wygramy Premier League"

Komentarze (0)