ŁKS Łódź jeszcze bardziej osłabiony przed meczem z Legią Warszawa. Kolejna kontuzja

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Artemijus Tutyskinas
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Artemijus Tutyskinas

- Każdemu zespołowi, który startuje do rywalizacji z Legią Warszawa, trudno jest wygrać dziesięć meczów, ale chodzi o ten jeden - o to 90 minut - mówi trener piłkarzy ŁKS-u Łódź Piotr Stokowiec przed meczem 18. kolejki PKO Ekstraklasy z Wojskowymi.

Ełkaesiacy przed tygodniem mieli rozegrać w Mielcu mecz ze Stalą, ale został on odwołany ze względu na obfite opady śniegu i zły stan murawy na stadionie rywala. Po raz ostatni o punkty grali więc dwa tygodnie temu.

- Każde takie wybicie z rytmu nie jest dobre. Trzeba się dostosować i umieć odnaleźć w tej sytuacji. Nie tylko my w niej jesteśmy, bo wiele meczów jest przekładanych. Piłka nożna i sport to praca w zmienności. To reagowanie na to co się dzieje. Cały czas trenujemy na Minerskiej. Jest to obiekt akademii ze sztuczną murawą, ale trzeba umieć się dostosować, bo nie ma możliwości trenować na naturalnych boiskach, bo są zmrożone - tłumaczył na konferencji prasowej trener biało-czerwono-białych Piotr Stokowiec.

Najbliższy rywal Łódzkiego Klubu Sportowego - czyli Legia Warszawa - w minioną środę przegrała po dogrywce z Koroną Kielce 1:2. Sztab ŁKS-u udał się na to spotkanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w Polsce odwołują mecze. A w Rosji? Spójrzcie sami

- Myślę, że można było pewne elementy taktyczne jeszcze dostrzec, mimo że widziałem wiele razy na żywo Legię w tym sezonie. Warszawianie nie zagrali złego meczu. Jak na liczbę tych spotkań, które mają, zagrali solidnie i zdyscyplinowanie. Natomiast Korona zagrała wyśmienicie, przeciwstawiła się, była agresywna i pokazała dużo jakości. Można powiedzieć, że ten mecz stał na bardzo dobrym poziomie i nawet w dogrywce cały czas był ułożony taktycznie - opowiadał trener beniaminka z Łodzi.

No właśnie, "w dogrywce". Legioniści rozegrali w Kielcach dodatkowe pół godziny więcej. Czy tutaj można szukać szans dla ełkaesiaków w niedzielnym starciu?

- Nie patrzymy na to w ten sposób. Myślę, że Zagłębie Lubin się o tym dobitnie przekonało grając z Rakowem Częstochowa po naszym meczu pucharowym. To jest tak klasowa drużyna, że jedynie ten aspekt, że przegrali, może zadziałać na nich motywująco. Jest to drużyna na europejskim poziomie i tutaj nie ma co liczyć na cokolwiek. My sami musimy na wszystko zapracować i skupić się na sobie, a nie patrzeć na to kiedy rywal miał ostatni mecz - odpowiedział Stokowiec.

Jak zapewnia szkoleniowiec, drużyna cały czas pracuje przede wszystkim nad skutecznością, bo tego jej najbardziej brakuje. Żeby wygrywać spotkania, trzeba strzelać bramki. Nie ma innej metody.

- Staram się nie zmieniać aż tylu rzeczy, może poza tym, że graliśmy dwoma napastnikami czy jednym. Jeśli chodzi o zachowania, nie chcę wprowadzać ciągle jakichś zmian. Chcemy utrzymać pewne rzeczy, które realizujemy od początku naszej współpracy, bo widzę, że drużyna też nie jest gotowa na ciągłe zmiany - przyznał trener.

- Potrzebny jest nam wynik i przełamanie. Nie mogę obciążać zawodników jakimiś skomplikowanymi sprawami, biorąc też pod uwagę nawet boisko i nawierzchnie, które mamy. Staramy się upraszczać grę. Nie szukamy jakichś wyrafinowanych zadań, ale konsekwentnie szukamy rzeczy, które nam służą i chcemy je dalej wprowadzać - dodał. 

A gdzie należy szukać słabych punktów warszawskiej drużyny? Tu znów Piotr Stokowiec odwołał się do pucharowego starcia z Koroną.

- Na pewno Korona zagrała blisko, agresywnie i bardzo konsekwentnie. Byli dobrze zorganizowani, zamykali przestrzenie. Oczywiście, że popełnili też błędy. Już na początku meczu Pekhart miał swoją sytuację, gdzie wyszedł sam na sam z bramkarzem. W takich kontratakach i budowaniu, potrafili w kontrze się odnaleźć. Potrafili wykorzystać przestrzenie, szczególnie za wahadłowymi, gdzie grają mocno ofensywnie. W tych miejscach jest szansa, by to wykorzystać i Korona z tego skorzystała. Ale wiedzieć to jest jedno, a zrobić to drugie, szczególnie w tych warunkach, które są. Nie jest łatwo też utrzymać takiej formy przez cały sezon, grając tyle meczów. Mimo wszystko myślę, że im się to udaje - ocenił.

W pierwszej kolejce, kiedy łodzianie grali z Legią na Łazienkowskiej, przegrali 0:3, a wszystkie trzy bramki zdobył Tomas Pekhart. W rewanżu łodzianom nie daje się dużych szans, ale sport ma to do siebie, że faworyt nie zawsze wygrywa.

- Każdemu zespołowi, który startuje do rywalizacji z Legią, trudno jest wygrać dziesięć meczów z tą drużyną, ale chodzi o ten jeden - o to 90 minut. Trzeba znaleźć sposób, być konsekwentnym i dobrze zorganizowanym. Będziemy szukać takich momentów, gdzie będzie trzeba to wykorzystać. Być może przez szybki atak, a może przez stały fragment gry, tak jak to zrobiła Korona - przyznał Stokowiec.

Trener ŁKS-u zapytany został również o sytuację kadrową. Przekazał dobre informacje o Stipe Juriciu, który "od połowy tygodnia trenował już z drużyną na pełnych obciążeniach". Jednak do kontuzjowanego i wyłączonego z gry Piotra Janczukowicza dołączył też Artemijus Tutyskinas.

- Drobne urazy się pojawiają u zawodników, którzy są po przejściach zdrowotnych i odczuwają tę sztuczną murawę. Między innymi to nie służy Dankowskiemu i staramy się to indywidualizować. Ofiarą tej nawierzchni i pogody jest Tutyskinas, który po upadku najprawdopodobniej uszkodził więzadło w kolanie i czeka go nawet do czterech miesięcy przerwy. Nie wymaga to żadnej operacji, ale dłuższego okresu, żeby tam wszystko doszło do siebie - poinformował.

Mecz ŁKS Łódź - Legia Warszawa zaplanowano na godzinę 15:00 na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla w Łodzi. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj również: Kto jest faworytem ligowego hitu? Trener Jagiellonii ma swoje zdanie

Komentarze (0)