Analiza SportoweFakty.pl - Prekursor normalności

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Cuda czasami się zdarzają, także w Polsce. Choć przeciętnemu kibicowi ciężko w to uwierzyć, to Polski Związek Piłki Nożnej nareszcie zrobił coś dobrego. Intencje rzecz jasna wątpliwe, jednak nominacja dla Franciszka Smudy na selekcjonera reprezentacji Polski, to w zaistnialych okolicznościach wybór najlepszy z możliwych. Jak to zwykle bywa w okresach selekcjonerskiego bezkrólewia, w międczyczasie przeprowadzono wiele sond i rankingów popularności. W każdym, bez względu na rodzaj medium oraz liczbę głosów, zdecydowanie triumfował Franciszek Smuda. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie ten czynnik był decydującym przy wyborze szkoleniowca Zagłębia Lubin na to stanowisko. Wybór, choć pod publiczkę, może dać polskiej piłce wiele dobrego.

W tym artykule dowiesz się o:

Słupki zdecydowały

Nie przypadkowo napisane zostało, że wybór został dokonany pod publiczkę. Tak właśnie było, gdyż wizerunek PZPN ostatnio z każdym dniem był coraz gorszy. Ciężko w Polsce znaleźć drugą tak znienawidzoną instytucję. Włodarze piłkarskiej centrali doskonale zdawali sobie z tego sprawę. W sytuacji, gdy kibice organizują kolejne akcje protestacyjne, bojkotują mecz reprezentacji a w dodatku od kadry uciekają także sponsorzy, PZPN potrzebował błyskawicznego sposobu na złagodzenie sprawy. Najlepszym wyjściem był wybór Franciszka Smudy na selekcjonera reprezentacji Polski. Trener, którego chciała większość kibiców, został rzucony na pożarcie, byle tylko odwrócić uwagę od problemów trawiących polską piłkę. To oczywiście nie zapowiada tego, że kibice szybko doczekają się gruntownych reform w piłkarskiej centrali oraz poprawy systemu szkolenia, czy też, jak kto woli, jego budowy od podstaw. Grzegorz Lato szybko zdał sobie sprawę z tego, że nie ma co zwlekać z wyborem nowego opiekuna biało-czerwonych, lecz należy jak najszybciej powołać na to stanowisko Smudę. Kierowana desperacją oraz potrzebą odwrócenia uwagi od nieudolności związku decyzja o wyborze selekcjonera, została podjęta zgodnie ze słupkami popularności. Nie oznacza to jednak, że to błędna decyzja.

Reprezentacja znów zamydli oczy?

Wiele wskazuje na to, że Smuda jest w stanie rozpocząć proces reformowania polskiej piłki. Na razie jedyne na co będzie miał wpływ, to gra reprezentacji. To właśnie beznadziejna postawa biało-czerwonych w eliminacjach do Mistrzostw Świata sprawiła, że frustracja kibiców sięgnęła zenitu. Poprawa wyników kadry w dość szybkim czasie, faktycznie może odwrócić uwagę od problemów polskiej piłki. We wcześniejszych latach, polska ekstraklasa była tylko nieco silniejsza niż obecnie a kluby dochodziły niewiele dalej w europejskich pucharach niż obecnie. Tyle że wówczas nieźle grała reprezentacja, co pozwalało łudzić się, że z polską piłką wcale nie jest najgorzej. Teraz, gdy zabrakło już nawet wyników kadry, atmosfera wokół PZPN zrobiła się gorąca jak nigdy. W interesie wszystkich leży to, by reprezentacja poprawiła styl gry oraz zaczęła uzyskiwać lepsze wyniki. Przed Smudą bardzo ciężkie zadanie przygotowania kadry na EURO 2012. Przez najbliższe trzy lata, Polacy nie będą mieć okazji zagrać w meczach o stawkę, co jeszcze bardziej utrudnia przygotowania. Były opiekun m.in. Widzewa Łódź, Wisły Kraków i Lecha Poznań zakasał jednak rękawy i od razu wziął się ostro do roboty. Kadrę na mecze z Rumunią i Kanadą analizowaliśmy już przed tygodniem. Pierwszym sukcesem, który nowy selekcjoner może zapisać na swoje konto, jest namówienie do gry z orzełkiem na piersi Sebastiana Boenischa. Obrońca Werderu Brema dotychczas występował z powodzeniem w niemieckiej młodzieżówce, jednak determinacja Smudy sprawiła, że defensor zdecydował się na zmianę barw narodowych.

Kadra nie sielanka

Bardzo ciekawym aspektem pracy nowego selekcjonera jest jego autonomia. W żadnym szanującym się kraju, działacze nie mają wpływu na pracę trenera. Ba, mają oni nawet całkowicie wolną rękę przy doborze współpracowników oraz składu zespołu. Ingerencja w to drugie zdarza się jedynie incydentalnie w krajach, które zazwyczaj nie są z demokracją za pan brat. Tymczasem w Polsce aż huczało, że tymczasowy selekcjoner kadry Stefan Majewski, to idealny kandydat z punktu widzenia piłkarskiej centrali, bowiem chętnie będzie przyjmował sugestie niektórych działaczy. Wybór Smudy, to także sytuacja, w której ludzie z PZPN musieli liczyć się z tym, że wybierają człowieka, który nie pójdzie na układy. Wielokrotnie mogą zdarzyć się próby ingerencji w pracę nowego selekcjonera, jednak pewne jest, że Smuda nie da sobie w kaszę dmuchać. Zresztą to byłoby kompletnie nielogiczne, gdyby PZPN chciał w obecnej sytuacji wojować z selekcjonerem mającym tak duże poparcie społeczne. Smuda musi jednak liczyć się z tym, że ambicje niektórych ludzi mogą mu nieco uprzykrzyć pracę z kadrą i zakłócić niezbędny jej spokój.

Zmienić mentalność

Po nowym selekcjonerze możemy spodziewać się przede wszystkim ogromnego zapału do pracy. Nie ma chyba człowieka w Polsce, który bardziej pragnął tej posady niż Smuda. Już ten fakt pozwala mieć nadzieję, że zaangażowanie selekcjonera wpłynie także na zaangażowanie jego podopiecznych. Tego zaangażowania bardzo brakowało w ostatnich eliminacjach. Zresztą Smuda zdążył już przyzwyczaić kibiców, że zespoły pod jego wodzą walczą do upadłego. Od nowego selekcjonera można oczekiwać także zmiany mentalności polskich piłkarzy. Smuda jest człowiekiem, który jest w stanie wpoić zawodnikom, że nie ma dla nich rywali nie do ogrania. Odpowiednia wiara we własna umiejętności, poparta walką i zaangażowaniem jest w stanie przykryć braki, których w trzy lata nie da się wyeliminować. Polacy wciąż będą biegali wolniej niż rywale, wciąż będą słabsi technicznie, lecz jeśli Smudzie uda się z nich stworzyć kolektyw, można być pewnym, że Polacy wcale nie skompromitują się na EURO 2012. Wielu fachowców podaje w wątpliwość umiejętności Smudy w przygotowywaniu zespołów do sezonu. Teraz w kadrze, "Franz" będzie mieć niespełna trzy lata na dobre przygotowanie reprezentacji na polsko-ukraiński czempionat. To także powinno wyzwolić w Smudzie dodatkową motywację do pracy.

Naprawią co zepsuli?

Istnieje również szansa, że nowa jakość reprezentacji, którą zaszczepi Smuda, będzie pierwszym poważnym krokiem polskiego futbolu w kierunku dogonienia reszty Europy. Tak jak cała Polska przystosowuje się do norm europejskich od czasu dołączenia do wspólnoty, tak i polski futbol powinien zacząć się wzbogacać o zachodnie wzorce. Mowa oczywiście po raz kolejny o systemie szkolenia, który w Polsce kuleje, natomiast w Europie nawet najmłodsze dzieci mają świetne warunki do gry. Nie o tym jednak teraz, lecz o tym, na czym może skorzystać polska reprezentacja. Smuda zapowiedział już, że w przygotowaniach do EURO 2012 zamierza korzystać z doświadczeń niemieckich. Niemcy, jak doskonale pamiętamy, byli bardzo dobrze przygotowani do poprzedniego turnieju Mistrzostw Świata, którego byli gospodarzem. Prezentując zaskakująco widowiskowy futbol, Niemcy wywalczyli brązowy medal. Ówczesny selekcjoner Jurgen Klinsmann trenerskie metody "przywiózł" z USA. Na niemieckim mundialu asystentem Klinsmanna był jego późniejszy następca Joachim Loew. To właśnie do Loewa zamierza zwrócić się Smuda i skorzystać z niemieckich doświadczeń. Otwartość na nowinki w świecie futbolu, to w Polsce absolutny precedens. Pojawia się więc szansa, by zrobić milowy krok w kierunku normalności w coraz bardziej patologicznym świecie polskiego futbolu. To gra reprezentacji przelała czarę goryczy i teraz właśnie ona, może być sygnałem do wprowadzenia europejskich standardów do polskiej piłki. Jeśli tak się stanie, sponsorzy znów chętnie wyłożą pieniądze na futbol, ale też zażądają zapewne w zamian, gruntownych zmian całego systemu piłkarskiego w Polsce. I właśnie dlatego w Smudzie jest nadzieja.

Źródło artykułu: