Sześć goli i jedna asysta w jesiennych meczach i regularne występy w reprezentacji Polski U-21. To kolejna runda, która podniosła akcje skrzydłowego i niewykluczone, że zimą będzie on bohaterem rekordowej transakcji w historii swojego klubu.
W piątkowym meczu z Górnikiem Zabrze Kajetan Szmyt nie zagra, bo pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Niewykluczone, że w zielonych barwach w ogóle go już nie zobaczymy.
- Po poprzednim spotkaniu w Zabrzu, które odbyło się w maju, mówiłem, że cieszymy się ostatnimi występami Kajtka. Tymczasem on do teraz jest naszym zawodnikiem. Nie wiem więc co będzie, choć biorąc pod uwagę cały kalendarzowy rok, to jak rósł i jak ważny stał się dla drużyny, mogę powiedzieć, że zarówno klub potrzebuje wpływów z jego transferu, jak i Kajtek kolejnych wyzwań - przyznał trener Dawid Szulczek.
Już latem, gdy pojawiały się zapytania, Warta jasno komunikowała, że interesuje ją zarobek w wysokości co najmniej 1 mln euro. Kto wie, czy zimą ta suma się nawet nie zwiększy. Jeśli transfer dojdzie do skutku, będzie on rekordowy w historii poznańskiego klubu, których dotąd takich transakcji nie przeprowadzał.
Z tego też powodu znacznie bardziej realny jest wyjazd Szmyta do ligi zagranicznej niż przenosiny wewnątrz PKO Ekstraklasy.
Co natomiast zrobiłby sztab Warty? Jak wypełnić taką lukę? - Za Kajtka trafił już do Tomas Prikryl, poza tym na ławce rezerwowych często zasiada ostatnio Stefan Savić, a mamy jeszcze Filipa Borowskiego, który z bardzo dobrej strony pokazał się na skrzydle w meczu Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Dziś mamy taką kadrę, że transfer za Kajtka mógłby zostać przeprowadzony nawet na sam koniec zimowego okienka. Niewykluczone, że nie będziemy go aż tak potrzebować - pod warunkiem, że nie pojawią się nowe urazy, a do zdrowia będzie wracać Adam Zrelak - oznajmił Szulczek.
Kontrakt Szmyta z Wartą obowiązuje do połowy 2025 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu