Piłkarze Piasta żałują straconych punktów

Śląsk Wrocław wygrał z Piastem Gliwice 2:1. Wrocławianie bramki zdobyli po błędach zawodników Piasta. Piłka dwukrotnie trafiła do Vuka Sotirovica, który nie miał problemów z ulokowaniem jej w siatce. - Tracimy takie kuriozalne bramki - komentował po meczu ze Śląskiem Wrocław Daniel Chylaszek, piłkarz Piasta. - Popełniliśmy katastrofalne błędy, stracone w przeciągu pięciu minut gole ustawiły mecz - stwierdził Maciej Michniewicz.

Piłkarze Piasta Gliwice we Wrocławiu nie zagrali źle, ale... nie zdobyli nawet punktu. Gliwiczanie sami siebie mogą obwiniać za porażkę, co akurat czynią, bo bramki stracili po fatalnych błędach indywidualnych. - Z perspektywy tych 90 minut uważam, że zagraliśmy nieźle. Wiadomo - dużo jest jeszcze do poprawy, ale faktycznie tracimy takie kuriozalne bramki. Praktycznie sami sobie je strzelamy - jak mówił trener. Nie wiadomo z czego to wynika - z braku koncentracji, konsekwencji? Szkoda, bo po dwóch golach straconych w tak krótkim okresie czasu można powiedzieć, że czuliśmy się jak bokser po nokaucie. Były one strzelone w pierwszej połowie i trener mobilizował nas w przerwie, żebyśmy dążyli do kontaktowego gola, a później do wyrównania. To kontaktowe trafienie zdobyliśmy, ale niestety nie udało się nam zremisować - skomentował po meczu Daniel Chylaszek, piłkarz klubu z Gliwic.

W podobnym tonie wypowiadał się kolega Chylaszka z drużyny, Maciej Michniewicz. - Nie wiem, czy był to dobry mecz w naszym wykonaniu, bo nie mamy żadnych punktów. Co z tego, że pierwsze pół godziny utrzymywaliśmy się przy piłce, mieliśmy optyczną przewagę, ale katastrofalne nasze błędy, dwie bramki w przeciągu pięciu minut ustaliły mecz. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że jest szansa odrobić to, bo Śląsk tak naprawdę niczym nas nie zaskoczył. W drugiej połowie pokazaliśmy, że stać na to, by wywieźć punkty. Nie udało się, szkoda, jest to tylko wynikiem naszych błędów w pierwszej połowie - stwierdził piłkarz.

Zawodnicy Piasta przez poprzedni tydzień zmagali się z epidemią grypy. W sobotę na boisku nie było po nich jednak widać śladów dawnej choroby. - Temat choroby zostawiłbym gdzieś na marginesie. Trener zawsze pyta, czy każdy w stu procentach jest przygotowany do meczu i z tego co wiem to wszyscy tak byli przygotowani. Skąd brała się nerwowość w grze? Nie wiem, trudno mi to tłumaczyć. Będziemy to analizować i na pewno dojdziemy do pewnych wniosków, które doprowadzą do tego, żeby poprawić to co jest złe, a kontynuować to, co dobre w meczu - wyjaśnił Chylaszek.

Jak się okazało sporym problemem dla gliwiczan była strata Pawła Gamli, który z powodu kontuzji musiał już po dziesięciu minutach opuścić plac gry. - Wiadomo jak ważną postacią jest dla nas Paweł Gamla. Szkoda, że dopadł go uraz, ale trudno - musimy sobie radzić w takim składzie w jakim jesteśmy. Na pewno stać nas na dobre wyniki - powiedział Michniewicz. Jego zdanie podziela także Chylaszek: - To kluczowy zawodnik który niestety musiał opuścić boisko, aczkolwiek wchodzą inni, którzy też chcą się pokazać i dać z siebie wszystko. Udowodnić trenerowi, że też należy im się miejsce w składzie. Na pewno zejście Pawła Gamli miało jakieś konsekwencje. To podstawowy zawodnik, który wprowadza spokój w drużynie.

W meczu ze Śląskiem piłkarze Piasta musieli sobie radzić bez Gamli, a teraz muszą sobie poradzić z innym ważnym problemem. Zawodnicy prowadzeni przez Dariusza Fornalaka przegrali trzy ostatnie spotkania z rzędu i znacznie zbliżyły się do nich drużyny zajmujące miejsca spadkowe. - Sytuacja zrobiła się taka, że tabela się zacieśnia i drużyny z dołu też punktują. W perspektywie w następnych meczach mamy rywalizację z rywalami, którzy są bardzo blisko nas i mam nadzieję, że te mecze rozwiążemy na własną korzyść i odskoczymy znowu w bezpieczną strefę tabeli zapowiedział Daniel Chylaszek.

- Trzy mecze - zero punktów. Na pewno musimy się teraz dobrze przygotować na kolejne spotkanie. Będziemy już grali w Wodzisławiu Śląskim, ale na pewno będziemy walczyli o trzy punkty i musimy je zdobyć - zakończył Maciej Michniewicz.

Źródło artykułu: