Piłkarzom FC Barcelony z pewnością nie uśmiechała się daleka podróż do Stanów Zjednoczonych, aby rozegrać jeden mecz, a następnie udać się w drogę powrotną. Mistrz Hiszpanii jednak jest w takiej sytuacji, że każde euro się liczy. Sparing z Club America w Dallas rozegrano głównie dla pieniędzy.
Dlatego Xavi zabrał ze sobą największe gwiazdy. Większość czołowych graczy jednak usiadło na ławce rezerwowych. W wyjściowej jedenastce znalazło się tylko dwóch zawodników, którzy zagrali od początku kilka dni wcześniej z Almerią. Na ławce był m.in. Robert Lewandowski.
To jednak nie odbiło się negatywnie na grze "Dumie Katalonii". Hiszpański gigant po pierwszej połowie prowadził 2:1 z rywalem z Meksyku. W szóstej minucie wynik otworzył Lamine Yamal, a chwilę później wyrównał Julian Quinones. Odpowiedział w 28. minucie Marc Guiu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, aby rok zakończyć zwycięstwem. W drugiej połowie Xavi zaczął robić zmiany, na boisku meldowały się gwiazdy, a wynik... odwrócił się na korzyść Club America.
Meksykanie ostatecznie wygrali 3:2. W 50. minucie Quinones po raz drugi umieścił piłkę w bramce. Z kolei osiem minut przed końcem zwycięstwo zapewnił Henry Martin.
Lewandowski wszedł na boisko w 76. minucie. To był kolejny bezbarwny występ polskiego napastnika. Nie oddał żadnego strzału, miał zaledwie trzy kontakty z piłką i udaje się na przerwę świąteczną z serią czterech meczów z rzędu bez gola.
Piłkarze "Dumy Katalonii" będą mieć teraz parę dni odpoczynku. FC Barcelona kolejny mecz rozegra 4 stycznia. Wtedy w ramach La Liga zmierzy się na wyjeździe z Las Palmas.
Barcelona wylądowała. Zobaczcie, jak kibice powitali "Lewego" >>
Przeciek z szatni Barcelony. Wiadomo, co wściekły Xavi powiedział Lewandowskiemu >>