Lechia Gdańsk walczy o awans do PKO Ekstraklasy i po rundzie jesiennej zajmuje czwarte miejsce w Fortuna I lidze ze stratą dwóch punktów do tzw. zielonej strefy, gwarantującej bezpośrednią promocję.
Latem ubiegłego roku drużyna przeszła gruntowną przebudowę po spadku, a jednym z niewielu piłkarzy, którzy zostali, był Conrado. Brazylijczyka uznano za zawodnika z potencjałem sprzedażowym i nie pozwolono mu odejść, choć propozycje się pojawiały, m.in. z Cracovii.
On był zdecydowany na odejście i miał za złe, że nie otrzymał zgody. Wtedy w Gdańsku była trudna sytuacja, bo klub nie wypłacał pensji przez kilka miesięcy.
Wtedy nikt by nie pomyślał, że pół roku później Conrado będzie chętny, żeby przedłużyć kontrakt. A tak się stało. Brazylijczyk zostaje w Lechii przynajmniej do 30 czerwca 2027 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria
Conrado jest w Lechii od czterech lat. W ekstraklasie rozegrał 93 mecze, a w obecnym sezonie dziesięć w Fortuna I lidze. Na kolejne będzie jednak musiał trochę poczekać.
W rywalizacji z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (1 października) doznał poważnej kontuzji kolana. Co prawda klub nie ogłosił tego oficjalnie, natomiast według naszych informacji Conrado zerwał w kolanie wszystko, co było możliwe do zerwania. Nie ma mowy, żeby rozpoczął wraz z zespołem przygotowania do rundy wiosennej. Trener Szymon Grabowski może nie mieć go do dyspozycji do końca obecnego sezonu.
- Przedłużenie kontraktu z Conrado jest zgodne z naszym projektem, który zakłada stworzenie stabilnego zespołu z piłkarzami silnie związanymi z DNA Lechii. Chcemy stworzyć grupę zawodników, którzy będą wspólnie rywalizować o sukces klubu. Tylko utrzymanie naszych piłkarzy pozwoli nam zrealizować ten cel - powiedział prezes Lechii Paolo Urfer.
CZYTAJ TAKŻE:
Szokujący pomysł Bayernu. Desperacki krok
Światełko w tunelu dla polskiego klubu. To może być kluczowy moment