Dużą niespodzianką jest przeprowadzka Fernando Santosa do Turcji. Doświadczony szkoleniowiec trafił do 16-krotnego mistrza kraju, Besiktasu Stambuł, z którym podpisał kontrakt do końca przyszłego sezonu. W ten sposób wrócił na ławkę trenerską po zwolnieniu przez PZPN.
W poniedziałek 69-latek wylądował nad Bosforem, a kilkadziesiąt godzin później spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Utytułowany klub oficjalnie zaprezentował następcę Rizy Calimbaya.
W pierwszej kolejności głos zabrał prezydent Besiktasu. Hasan Arat w samych superlatywach wypowiadał się na temat Santosa, po czym przekazał mu mikrofon.
- Moim jedynym celem jest zwycięstwo, musi zespół musi zawsze wygrywać. Nie mogę spać, kiedy przegrywam. Nawet w najgorszej sytuacji musimy walczyć na boisku i chcemy zaszczepić tego ducha. Przez 14 lat pracowałem z drużynami narodowymi. Bardzo brakowało mi codziennych treningów. Jestem szczęśliwy, że wróciłem do klubowego futbolu - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w helikopterze. Tylko spójrz, gdzie spędza urlop
Poza reprezentacją Polski, Santos prowadził Portugalię i Grecję. W 2010 roku pożegnał się z PAOK-iem Saloniki. Wcześniej trenował takie kluby jak Benfica Lizbona, AEK Ateny, Sporting Lizbona, Panathinaikos, FC Porto, CF Estrela czy Estoril Praia.
- Z piłkarzami jesteśmy rodziną. Jeśli ktoś zaatakuje moją rodzinę, odpowiemy ciosem. Najważniejsze, żebyśmy byli zjednoczeni. Musimy pracować, aby zespół wrócił na właściwe miejsce. Nie lubię rozmawiać o przeszłości, każdy ma inne metody. Stambuł to piękne miasto. Jako piłkarz byłem w Turcji dwukrotnie. Kilka razy przyjechałem też tutaj na wakacje. Teraz jako zespół będziemy wspólnie pracować na sukces Besiktasu - zapewnił.
We wtorek szósty w tabeli Besiktas powalczy o ligowe punkty z Rizesporem. Santos obejrzy spotkanie wyjazdowe z trybun.
Czytaj więcej:
Jak króla. Tak przywitali Santosa w Turcji
Turcy w euforii. "Santos był jak marzenie"