"Minister sportu wzywa do podjęcia działań w związku z "niebezpiecznymi" komentarzami Joey'a Bartona" - informuje "The Guardian".
Ten, kto śledził karierę Joey'a Bartona ten wie, że to urodzony skandalista. Był zawieszony za gry hazardowe, co w Wielkiej Brytanii jest zabronione. Miał problemy z alkoholizmem i - generalnie mówiąc - nie należał do piłkarzy grzecznych.
Okazuje, się nawet po zakończeniu swojej kariery potrafi o sobie przypomnieć w mocno kontrowersyjnych okolicznościach.
Chodzi o jego wpis w mediach społecznościowych dotyczących kobiet zajmujących się męską piłką nożną. O słowach Bartona była bardzo głośno.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w helikopterze. Tylko spójrz, gdzie spędza urlop
"Kobiety nie powinny być upoważnione do rozmawiania na temat męskiego futbolu. Dajcie spokój. Bądźmy poważni" - napisał na platformie X (dawniej Twitter). Barton za cel obrał sobie m.in. ekspertki ITV Eni ALuko i Lucy Ward, które porównał do... seryjnych morderców Freda i Rose Westów.
"Nie mogę jednak traktować poważnie tego, co mówią na męskich arenach" - kontynuował. "Każdy mężczyzna, która słucha kobiecego komentarza potrzebuje zbadać sobie głowę" - dodał w kolejnym wpisie.
Słowa Bartona nie przeszły bez echa. Jego komentarzami chce zająć się minister sportu w Stuart Andrew. Ten potępiło słowa 41-latka i uznał je za "niebezpieczne".
"W rozmowie z komisją specjalną ds. kultury, mediów i sportu Stuart Andrew powiedział, że rząd "potępił" uwagi Bartona i zastanawia się, w jaki sposób mógłby podjąć działania" - informuje "The Guardian".
- To niebezpieczne komentarze, które otwierają drogę do nadużyć, a to jest niedopuszczalne - przyznał Stewart. - Chcę odnotować niesamowity wkład, jaki kobiety i dziewczęta wnoszą w piłkę nożną i ogólnie sport w tym kraju.
Zobacz także:
Szymon Żurkowski wraca do Serie A. Transfer potwierdzony
Przełom w obronie Lecha Poznań. "Ten powrót jest jak transfer"