Nie da się ukryć, że Arkadiusz Milik przeżywał ostatnio kryzys formy. Wystarczy przypomnieć, że ostatnią bramkę zdobył 6 października 2023 roku w wygranym 2:0 spotkaniu derbowym z Torino. W poprzednich spotkaniach wchodził przeważnie z ławki rezerwowych.
Zgodnie z przewidywaniami włoskich mediów, reprezentant Polski znalazł się w podstawowym składzie na czwartkowy mecz z Frosinone Calcio w ramach Pucharu Włoch. To dowód na to, że nadal cieszy się zaufaniem ze strony trenera Massimiliano Allegrego.
Milik odwdzięczył się szkoleniowcowi po 11 minutach od pierwszego gwizdka. Kadrowicz został wyznaczony do wyegzekwowania rzutu karnego i nie zawiódł. Doświadczony snajper pewnym uderzeniem w lewy dolny róg pokonał ustawionego między słupkami drużyny przeciwnej Michele Cerofoliniego.
Napastnik poszedł za ciosem. W 38. minucie Milik po świetnej asyście Westona McKenniego strzałem z niewielkiej odległości skompletował dublet.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
W najlepszy możliwy sposób Milik odpowiedział krytykom. Manuel Locatelli trzy minuty po zmianie stron wyłożył piłkę jak na tacy Milikowi, a ten wpakował ją do pustej bramki. To był prawdziwy show 29-latka.
Tak więc przełamanie Milika nastąpiło po 96 dniach. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, zawodnik Juventusu może pochwalić się czterema pięcioma bramkami i jedną asystą w sezonie 2023/24. Odkąd trafił do zespołu "Starej Damy", strzelił łącznie 14 goli.
Czytaj więcej:
Bayern Monachium ma długo wyczekiwanego środkowego obrońcę. Trudno o efekt "wow"
FC Barcelona walczy o 17-letni talent. Poprzednia oferta została odrzucona