Potężna sensacja w meczu Bayernu. Może kosztować mistrzostwo

PAP/EPA / ANNA SZILAGYI / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium
PAP/EPA / ANNA SZILAGYI / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium

To największa niespodzianka tego sezonu Bundesligi. Werder Brema pokonał Bayern Monachium 1:0, a bramkę zdobył Mitchella Weisera. Kapitalna postawa podopiecznych Ole Wernera upokarza Bawarczyków i sprawia, że do lidera coraz dalej.

Dla Bawarczyków zwycięstwo w tym spotkaniu było wręcz konieczne, by wciąż odrabiać straty do liderującego Bayeru Leverkusen Bayeru Leverkusen. Trudno było też sobie wyobrazić, że Werder Brema może zatrzymać drużynę Thomasa Tuchela, biorąc także pod uwagę, że Bayern Monachium od 28 spotkań nie przegrał z zielono-białymi, a ostatni raz taka sytuacja miała miejsce we wrześniu... 2008 roku.

Bayern rozpoczął ten mecz po swojemu, całą drużyną przesuwając się na połowę rywala. Usilnie próbował tworzyć klarowne sytuacje, przedzierając się prawą stroną boiska. Po jednej z takich akcji w pierwszych minutach była okazja, by zaskoczyć defensywę Werderu, ale po stronie gospodarzy brakowało skutecznego wykończenia.

Z pewnością imponowała gra Werderu Brema, który nie przyjechał na Allianz Arena, by się bronić, ale także, by w odpowiedni sposób odgryzać się swoim przeciwnikom np. poprzez szybkie wyjścia z kontratakiem. Po 20 minutach meczu to zespół z północy Niemiec powinien prowadzić. Najpierw w znakomitej sytuacji znalazł się Mitchell Weiser. Uderzenie wahadłowego zostało zablokowane, a piłka po rykoszecie zmierzała wprost pod poprzeczkę bramki Bayernu. W ostatniej chwili swój zespół uratował Manuel Neuer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jaki ojciec, taki syn. Niesamowity gol Cristiano Ronaldo juniora

Druga z dogodnych sytuacji zakończyła się golem. Justin Njinmah otrzymał prostopadłe podanie sam na sam z bramkarzem Bayernu. W takim momencie 37-letni golkiper nie był w stanie już pomóc drużynie i skapitulował. Sędzia nie uznał jednak bramki po dość długiej analizie VAR. Na połowie Werderu Brema doszło do przewinienia, którego wpierw nie dopatrzył się arbiter, stąd też Bawarczykom przyznano rzut wolny.

Jeszcze w pierwszej połowie więcej w ofensywie pokazali zawodnicy z Bremy. Piłka po jednym z dośrodkowań spadła pod nogi Nicka Woltemade i tylko fakt, że Niemiec zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału sprawił, że obrońcy Bayernu zdołali zablokować napastnika. Drużyna Thomasa Tuchela schodziła do szatni w towarzystwie gwizdów, które niosły się z trybun Allianz Areny.

Po przerwie w grze Bayernu Monachium wciąż brakowało przekonania. Częściej udawało się zagrywać piłki za linię obrony Werderu, ale w polu karnym nie było nikogo, kto byłby gotów zamknąć akcję i dać zespołowi potrzebnego gola. Kompletnie niewidoczny w tym meczu był Harry Kane.

Goście nie zamierzali jedynie czekać na wyjście z kontrą, drużyna sama postanowiła zamknąć Bayern w defensywie. Świetną akcję prawą stroną przeprowadził Mitchell Weiser, były zawodnik drużyny z Bawarii. 29-latek ograł Alphonso Daviesa, zszedł na lewą nogę i na skraju pola karnego oddał strzał w kierunku bramki, który zaskoczył Neuera i z potężną siłą wylądował pod poprzeczką.

Thomas Tuchel rozpaczliwie zdecydował się na wprowadzenie piłkarzy ofensywnych, którzy zaledwie podkręcili tempo budowania akcji, ale nie okazali się zbawieniem. Wciąż w grze Bayernu nie było dokładności, obrońcy Werderu skutecznie wyprzedzali swoich rywali. Dobrze na linii bramkowej spisywał się także Michael Zetterer, który w jednej z sytuacji dwukrotnie zbił piłkę na słupek, by uchronić swoją drużynę.

W 84. minucie na boisku pojawił się Dawid Kownacki. Polak nie miał żadnej konkretnej okazji do oddania strzału, jego występu nie da się jednoznacznie ocenić ze względu na to, że za krótko przebywał na murawie.

Werder Brema może z dumą wracać do domu po takim spotkaniu. Po ponad 14 latach drużyna znów zwycięża z Bayernem Monachium, a także sięga po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie i to akurat na obiekcie mistrza Niemiec.

Bayern Monachium - Werder Brema 0:1 (0:0)
0:1 - Mitchell Weiser 59'

Bayern: Manuel Neuer - Konrad Laimer, Dayot Upamecano, Matthijs de Ligt, Alphonso Davies (64. Mathys Tel) - Raphael Guerreiro (64. Leon Goretzka), Joshua Kimmich (64. Thomas Muller) - Kingsley Coman (84. Eric Maxim Choupo-Moting), Jamal Musiala, Leroy Sane - Harry Kane

Werder: Michael Zetterer - Anthony Jung, Marco Friedl, Niklas Stark - Mitchell Weiser, Jens Stage, Romano Schmid (84. Dawid Kownacki), Senne Lynen, Felix Agu (89. Olivier Deman) - Justin Njinmah (89. Christian Gross), Nick Woltemade (64. Rafael Borre)

Żółte kartki: Kimmich, de Ligt (Bayern), Schmid (Werder)

Czytaj też:
Fabiański wszedł w doliczonym czasie, by bronić karnego.
Wielkiego powrotu nie będzie. Cristiano Ronaldo wykluczył ten transfer

Komentarze (11)
avatar
andre44
22.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nic o rekordach jak to już gonią LEWEGO ITD dziś Barcelona krytykuje go ale to dla niego doświadczenie uciekać z tamtad jak i z polskiej repry gdzie dziennikarze zwalniają piłkarzy i trenerów s Czytaj całość
avatar
filmix
22.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Taa, styczeń, do końca sezonu daleko, ale redaktorek już sugeruje, że ten mecz może kosztować Bayern mistrzostwo... I jak tu brać na poważnie artykuły na wp? 
avatar
Jarkowski
22.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Bayernie jeszcze nie panikuja bo do konca daleko. Zgubili punkty i napewno wlodarze sa wsciekli. Tylko , ze tym razem niemieccy dziennikarze i krytyce nie moga znalezc winnego. Czytaj całość
avatar
ggdd
21.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"bramkę zdobył Mitchella Weisera"... Jesteś, Kowalski, kolejnym niedodymańcem, któremu zamarzyło się zostać pismakiem? 
avatar
Ro2013
21.01.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A taki był amerykanski ten Bayern z Kanem