Były trener Lecha tłumaczy się ze skandalicznego zachowania. Wskazał, kogo nie przeprosi

Twitter / oficjalny profil Viaplay / Nenad Bjelica rzucił się na Leroya Sane
Twitter / oficjalny profil Viaplay / Nenad Bjelica rzucił się na Leroya Sane

Nenad Bjelica uderzył w twarz piłkarza Bayernu Monachium, którego nie zamierza przeprosić. Chorwat całą winę zrzucił właśnie na niego. Po wszystkim tak wytłumaczył się ze swojego zachowania.

- To się grubo tutaj zrobiło, poniosło trochę Nenada Bjelicę - mówił w trakcie spotkania komentator Viaplay, która transmitowała środowy pojedynek Bayernu Monachium z 1.FC Union Berlin (1:0).

W 75. minucie zagotowało się przy ławce gości. Leroy Sane chciał wznowić grę, jednak trener rywala Nenad Bjelica nie chciał oddać mu piłki.

Więcej o tym pisaliśmy tutaj -->> Skandaliczne zachowanie Nenada Bjelicy. Zaatakował piłkarza Bayernu!

Niemiec próbował sięgnąć futbolówkę, ale w odpowiedzi został przez byłego trenera Lecha Poznań uderzony w twarz. Obaj szybko skoczyli do siebie, a reagować musieli członkowie obu drużyn.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Bramka "stadiony świata"

Ostatecznie chorwacki szkoleniowiec został ukarany czerwona kartką i wyleciał na trybuny. Po spotkaniu Bjelica został zapytany o skandaliczną sytuację. Całą winę zrzucił na piłkarza Bayernu.

- Byłem w swojej strefie i chciałem dać piłkę Sane - przyznał cytowany przez sport1.de. Dodał, że tylko zareagował na to, że Sane go odepchnął.

Swoje zachowanie ocenił jednak krytycznie. - Nie można tolerować tego, co zrobiłem. Czerwona kartka była w porządku. Już wcześniej byłem poddenerwowany z powodu kontrowersji w polu karnym Bayernu. Muszę przeprosić mój zespół, ale nie Sane - dodał.

Zobacz także:
"Lewy" strzelił gola i w jego stronę poleciały przedmioty
Trzęsienie ziemi w Barcelonie? Xavi: Będę musiał odejść

Komentarze (0)