W zeszłym tygodniu Marcus Rashford poinformował Manchester United, że z powodu choroby nie będzie w stanie uczestniczyć w treningu drużyny. Szybko okazało się, że piłkarz nie był chory, a wybrał się do Belfastu, gdzie brał udział w suto zakrapianej imprezie. Działacze już nałożyli na niego karę wynoszącą 650 tys. dolarów.
Na jaw wychodzą kolejne szczegóły pobytu w stolicy Irlandii Północnej. Jak informuje "Daily Mail", Rashford pokłócił się tam ze swoją francuską dziewczyną. O trzeciej nad ranem miało dojść do "wściekłej awantury", której efektem było wyrzucenie kobiety z hotelowego pokoju w pięciogwiazdkowym hotelu.
Mało tego, Rashford wyrzucił ubrania tajemniczej brunetki za drzwi pokoju. Wszystko stało się po tym, jak kobieta oskarżyła go o zdradę. Wcześniej przyłapała go całującego się z inną kobietą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
Jak donosi tabloid, goście hotelu w Belfaście byli zszokowani po tym, jak obudziła ich awantura i zobaczyli wściekłą kobietę na korytarzu. Później zabrała ona swoje rzeczy z podłogi, pomaszerowała do recepcji i zażądała oddzielnego pokoju.
"Marcus i jego grupa wrócili do hotelu po drugiej w nocy i udali się do jego apartamentu. Był z kobietą, którą uważałem za jego dziewczynę. Nagle zrobiło się dużo hałasów, kiedy najwyraźniej zaczęła go oskarżać o zdradę. Krzyczała na niego, mówiła, że jej nie szanuje" - mówi informator "Daily Mail".
Rashford w obecnym sezonie spisuje się dość średnio. W 26 meczach strzelił tylko cztery gole i dorzucił sześć asyst. Daleko mu choćby do wyników sprzed roku, kiedy zdobył 30 bramek, a do tego miał 11 asyst.
Czytaj także:
Sonny Kittel odejdzie z Rakowa. Wiadomo, gdzie trafi
Guardiola stanął w obronie Xaviego. "Nieporównywalne"