W 2014 roku Rafał Gikiewicz postanowił wyjechać za granicę. Ówczesny bramkarz Śląska Wrocław przeniósł się do Eintrachtu Brunszwik. Następnie reprezentował SC Freiburg, 1.FC Union Berlin i FC Augsburg. Po trzech sezonach spędzonych w ostatnim w wymienionych klubów dobiegła końca jego przygoda w Niemczech.
Jego nowym klubem zostało tureckie MKE Ankaragucu. Nie była to jednak udana przygoda, bo przez pół roku zanotował jedynie siedem występów. Powodem takiego stanu rzeczy był limit obcokrajowców. Z tego powodu Gikiewicz podjął decyzję o rozwiązaniu kontraktu, które udało się załatwić za porozumieniem stron.
- Nie grałem w Ankaragucu ze względu na limit Turków na boisku. Teraz doszło jeszcze do tego, że chcą ściągnąć ofensywnych graczy z Fenerbahce i nie miałbym miejsca na liście zgłoszeniowej ligi. Byłby wtedy tylko bramkarzem treningowym - wyjaśnił powody swojej decyzji 35-latek w rozmowie z portalem Meczyki.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
- Mam ambicje grania, a nie siedzenia i pierdzenia w fotel. Dlatego taka decyzja - dodał.
Tym samym niewiadomą pozostaje, jaka przyszłość czeka Gikiewicza. Ten przyznał, że nie brakuje zapytań z różnych stron, ale nie otrzymał jeszcze żadnej konkretnej oferty. Zaznaczył jedynie, że nie trafi do Niemczech.
- Nie zamykam się na żadne oferty. Nie muszę zarabiać Bóg wie ile. Mam różne zapytania. Nie mogę powiedzieć, że do Polski bym nie przyszedł. Jeżeli ktoś zaproponuje mi kontrakt, powie, że chce skorzystać z moje doświadczenia, to pakuje się, przylatuję i gram - powiedział na temat potencjalnych występów w PKO Ekstraklasie.