Janusz Niedźwiedź: W meczu z Legią było to widać

Nie udało się zapunktować Ruchowi Chorzów w pierwszym meczu 2024 roku. Niebiescy przegrali z Legią Warszawa 0:1. Zabrakło trochę, aby Legii zabraknie co najmniej punkt - powiedział trener Janusz Niedźwiedź.

Michał Piegza
Michał Piegza
Janusz Niedźwiedź od porażki rozpoczął pracę w Ruchu Chorzów PAP / PAP/Jarek Praszkiewicz / Janusz Niedźwiedź od porażki rozpoczął pracę w Ruchu Chorzów
Walczącemu o utrzymanie w PKO Ekstraklasie Ruchowi Chorzów nie udało się sprawić niespodzianki na Stadionie Śląskim. Przy ponad 37 tysiącach kibiców Niebiescy przegrali z Legią Warszawa 0:1, ale z boiska wcale nie musieli schodzić jako pokonana drużyna.

- Nasi kibice wyszli ze stadionu z niedosytem. Podobny nastrój panuje w szatni. Zabrakło niewiele, aby zdobyć punkt. Zespół wykazał się charakterem, dobrą organizacją. Nie wykorzystaliśmy kilku swoich szans. Chcieliśmy coś więcej wycisnąć z tego meczu. Legia była lepsza o jedną bramkę - powiedział debiutujący na ławce gospodarzy Janusz Niedźwiedź.

- Obraliśmy określony kierunek, drużyna podążą w dobrą stronę. Było widać, że zespół lepiej sobie radzi przy pressingu Legii, sami zakładaliśmy go pod bramką gości. Sporo zmieniło się na plus, jeszcze nie zmienił się wynik, ale wierzę, że nastąpi to już w następnej kolejce - chwalił swoich podopiecznych.

Szkoleniowiec Ruchu nie chciał odnosić się do występu nowych zawodników. - Pomysł, plan na zespół dotyczy wszystkich. Zawodnicy, którzy byli tutaj wcześniej pewne rzeczy robią po raz pierwszy. Większość pokazała się z dobrej strony. Mecz był intensywny, wytrzymaliśmy go fizycznie. Zabrakło trochę, aby Legii zabraknie co najmniej punkt - powiedział.

- Pracujemy miesiąc, to krótko. Wiedziałem, że tak będzie i byłem świadomy, że szybko trzeba będzie wiele rzeczy wprowadzić na wysoki poziom. Pojawiły się błędy i będzie to materiał do analizy i pracy z zespołem. Zabrakło nam w trzeciej fazie przyspieszenia, dobrego momentu na dośrodkowanie - Janusz Niedźwiedź podkreślał, co należy poprawić.

Zimą do Ruchu dołączyło dwóch młodzieżowców. W wyjściowym składzie nie pojawił się żaden, dopiero w 2. części na boisko wszedł Filip Wilak. - Ci zawodnicy wykonali określoną pracę. Podejmowaliśmy decyzję pod przeciwnika. Wybraliśmy najlepszą jedenastkę. Czekamy na to żeby zawodnicy, którzy do nas dołączyli weszli na swoje tory. Są Wilak i Huras, do dyspozycji będzie Wójtowicz - wyjaśnił trener.

Do końca sezonu pozostało czternaście meczów. Ruch Chorzów jest w bardzo trudnej sytuacji, ale przy Cichej nikt się nie poddaje. - W piłce presja rośnie, to jest normalne. Mamy w stosunku do siebie oczekiwania. To sprawia, że pcha to człowieka do przodu. Stawiam na odrobinę ryzyka i w meczu z Legią myślę, że było to widać - podsumował szkoleniowiec beniaminka PKO Ekstraklasy.

Czytaj także:
Kluczowi piłkarze na dłużej w Ruchu Chorzów. Obaj przedłużyli kontrakty
Tyle w tym sezonie może zarobić mistrz Polski. Walka o ogromne pieniądze

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola
Czy Ruch Chorzów utrzyma się w PKO Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×