W niedzielny wieczór ekipy Huachipato Talcahuano i Colo Colo zmierzyły się o Superpuchar Chile. Spotkanie zapisze się w historii miejscowej piłki, ale nie z powodu popisów piłkarzy, a haniebnego zachowania kibiców, którzy doprowadzili do przerwania meczu.
"Smutek i wstyd. To, co miało być prawdziwą imprezą na Stadionie Narodowym, okazało się bałaganem, który na długo zapisze się w historii naszej piłki nożnej" - czytamy w chilijskim serwisie "Dale Albo".
Sytuacja na trybunach była zaogniona od początku spotkania. Do pierwszych poważnych zamieszek doszło jednak w przerwie spotkania. Ochrona wraz z policją starała się zabrać jeden z banerów kibiców Colo Colo, co doprowadziło do starcia między stronami. W ruch poszły pałki i gaz łzawiący:
Po przerwie spotkanie kontynuowano, ale w 80. minucie sędzia zarządził piłkarzom zejście do szatni. Decyzję miał podjąć "komitet kryzysowy, w skład którego wchodzą władze polityczne, policyjne i sportowe", a wynikała ona z licznych urazów, jakich doznali przedstawiciele ochrony i służb. "Ponadto zagrożona była nietykalność piłkarzy" - poinformowano.
Okazuje się, że sami zawodnicy chcieli kontynuować mecz, ale decyzja nie została zmieniona. Po tym jak gracze zeszli do szatni wściekli kibice podpalili część krzesełek na jednej z trybun (zobacz niżej).
Mecz przerwano przy stanie 2:0 dla Colo Colo. Bramki, jeszcze w pierwszej połowie, zdobyli Carlos Palacios i znany z gry w Europie Arturo Vidal. Dla byłego zawodnika Barcelony i Juventusu mogło to być pierwsze trofeum zdobyte po powrocie do Chile. Na razie nie wiadomo, jak zostanie rozstrzygnięty mecz o superpuchar. W grę wchodzi dokończenie 10 minut meczu bądź jego całkowite anulowanie.
Czytaj też:
-> Media: Zieliński o krok od nowego klubu
-> Trzęsienie ziemi w Barcelonie szybciej niż wszyscy myśleli?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu