Zdecydowanym faworytem spotkania był Manchester City. Dla FC Kopenhagi był to pierwszy od dwóch miesięcy oficjalny mecz. Najlepszy duński zespół starał się stawić opór triumfatorowi ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Mało brakło, by do przerwy był remis 1:1, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy City prowadzenie 2:1 dał Bernardo Silva.
To był kluczowy moment tego spotkania. - Wszyscy wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz i rzeczywiście tak było. Na początku byliśmy bardzo naiwni - mówił Kamil Grabara przed kamerami duńskiego oddziału Viaplay.
Polski bramkarz w całym spotkaniu zaliczył kilka udanych interwencji i uratował zespół przed stratą większej liczby goli. Jednak w końcówce skapitulował po raz trzeci i nie ukrywał wściekłości na swoich kolegów z drużyny.
- Ten trzeci gol był zupełnie niepotrzebny. Szkoda, że nie daliśmy sobie większych szans. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby utrzymać zespół w grze, ale się nie udało - dodał Grabara.
Wynik 3:1 stawia Manchester City w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżowym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ten rozegrany zostanie 6 marca na stadionie mistrzów Anglii.
Czytaj także:
Grabara nie był w stanie zrobić więcej. Manchester City zdominował Kopenhagę
Szybki cios Manchesteru City. Kamil Grabara bez szans? [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola