Polscy kibice nie mają najlepszych wspomnień związanych z Paulo Sousą,, który w kontrowersyjnych okolicznościach opuścił drużynę narodową. Za jego kadencji Jakub Błaszczykowski był daleki od optymalnej formy i nie rozegrał ani jednego spotkania.
Ich drogi przecięły się jednak w sezonie 2015/16. Wybitny Reprezentant Polski był wówczas wypożyczony z Borussii Dortmund do Fiorentiny, a za wyniki włoskiego zespołu odpowiadał właśnie portugalski szkoleniowiec.
Błaszczykowski w rozmowie z Mateuszem Borkiem wspominał, że początkowo miał całkiem dobre relacje z Sousą. W pewnym momencie Sousa próbował zablokować wyjazd zawodnika na zgrupowanie kadry. Polak mimo wszystko postawił na swoim.
- Była sytuacja, która zmieniła praktycznie wszystko. W meczu zostałem kopnięty w nogę, nie grałem jednego meczu w Serie A i dostałem powołanie na reprezentację. Trener do mnie przyszedł i powiedział, żebym nie jechał, tylko przygotował się do meczu ligowego. Powiedziałem trenerowi, że dla mnie kadra jest najważniejsza i muszę jechać na ten mecz. Pojechałem i wróciłem z kontuzją - relacjonował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie gole można oglądać i oglądać! Ależ to wymyślił
Sousa najwyraźniej wściekł się na Błaszczykowskiego. Szkoleniowiec miał unikać kontaktu ze swoim podopiecznym.
- Wtedy pamiętam, że przez 2-3 dni trener w ogóle jakby nie zwracał na mnie uwagi. Chodził i tak jakby mnie nie widział. Później wysłał asystenta, który mówił, że trener chce ze mną pogadać. Dowiedziałem się, że chyba już u niego nie zagram. Co najlepsze, po okresie przygotowawczym zostałem wpuszczony na Palermo, strzeliłem gola i później chyba raz zagrałem 9 minut. Został ściągnięty Christian Tello i już wiedziałem, że będzie problem - tłumaczył Błaszczykowski.
Czytaj więcej:
Reprezentant nie daje o sobie zapomnieć. Kolejny gol po świetnej kontrze [WIDEO]
Anglicy donoszą ws. Marka Papszuna