Kacper Tobiasz (3). Totalnie zawalił pierwszy mecz, ale mimo to utrzymał miejsce w bramce. Niestety dla Legii, bo po raz kolejny - delikatnie rzecz ujmując - nie popisał się. Legioniści stracili gola już na starcie po fatalnej interwencji 21-latka, który odbił piłkę prosto pod nogi przeciwnika po płaskim dośrodkowaniu i wypracował stuprocentową sytuację drużynie Molde. Przy kolejnych bramkach raczej nie zawinił, a w końcówce udało mu się nawet obronić jeden mocny strzał z dystansu. Dobre i to.
Radovan Pankov (1). Przegrał kluczowy pojedynek przed pierwszą bramką. Pięknie obserwował też, jak Kaasa ogrywa go przy trzecim trafieniu. Dał się nabrać na banalny balans ciała. Słowem - dramat.
Steve Kapuadi (2). Stał i się przyglądał, jak Eirik Hestad uderza piętką i zdobywa drugą bramkę dla Molde. W jego przypadku również możemy mówić o konsekwencji. Zawalił przed tygodniem, zawalił i teraz. Strasznie chaotyczny, nerwowy.
ZOBACZ WIDEO: Jakub Błaszczykowski odpowiada na trudne pytania przed premierą swojego filmu
Yuri Ribeiro (3). Ze środkowych obrońców sprawiał najlepsze wrażenie, natomiast pozostała dwójka zawiesiła poprzeczkę tak nisko, że musiałby chyba strzelić gola samobójczego, żeby zasłużyć na gorszą notę. Nie pokrył zawodnika Molde przy trzecim trafieniu, natomiast po drodze był jeszcze rykoszet i trudno przypisywać mu 100 proc. winy.
Paweł Wszołek (2). Bardzo słaby występ jednego z najlepszych piłkarzy Legii w tym sezonie. Nie potrafił wygrywać pojedynków, nie dawał argumentów w ofensywie. Nie mogła dziwić zmiana już w przerwie.
Rafał Augustyniak (1). W zasadzie każde podanie do niego kończyło się stratą. Beznadziejny mecz. I tak dziwne, że wytrzymał na boisku do 62. minuty. Zasługiwał na zmianę znacznie wcześniej.
Juergen Elitim (3). Hamulcowy. Zero gry do przodu, a i w obronie za bardzo nie pomógł. Spóźniony przy strzale Kaasy tuż przed drugim golem dla Molde. Niby rzucił się wślizgiem, ale nie zablokował tego uderzenia.
Ryoya Morishita (4). Ruchliwy, mobilny, szukający gry. W pierwszej połowie jego dośrodkowania w większości przypadków były tragiczne, ale trzeba mu oddać, w drugiej części powinien mieć dwie asysty. Najpierw idealnie dograł piłkę na głowę Guala, później zrobił to samo, choć już do Pekharta, jednak obaj koszmarnie pudłowali.
Josue (5). Długimi fragmentami jedyny, który sprawiał wrażenie człowieka, któremu dalej zależy na grze w europejskich pucharach. Starał się w pierwszej połowie, później trochę przygasł. Często machał rękami i narzekał, że nikt nie pokazuje mu się do gry.
Tomas Pekhart (1). Statysta. Człapak. W pressingu praktycznie nie uczestniczył, a o grze do przodu nie ma co rozmawiać. W dodatku w drugiej połowie niepotrzebnie wszedł w paradę Ribeiro, który miał przed sobą pustą bramkę. On postanowił to kończyć i strzelił obok słupka.
Marc Gual (3). Jeździec bez głowy. Miał bardzo dobrą szansę w końcówce pierwszej połowy, ale strzelił prosto w bramkarza Molde. Mógł też zdobyć bramkę tuż po przerwie, jednak trafił w słupek. Podwyższylibyśmy mu ocenę, bo strzelił gola po ładnym ograniu bramkarza, ale w tej sytuacji na jego nieszczęście był minimalny spalony.
Rezerwowi:
Patryk Kun (3). Nie wniósł nic do gry. Rywale nie pozwalali mu na rajdy i dośrodkowania lewą nogą, więc był bezproduktywny.
Blaz Kramer (2). Fantastycznie zablokował strzał Josue pod koniec spotkania, ale chyba nie takie miał zadania od trenera. Wóz z węglem.
Bartosz Kapustka (3). Wchodził przy wyniku 0:2, kibice mieli nadzieję, że rozrusza grę Legii, ale to nie miało miejsca. Kiepska zmiana.
Gil Dias (3). Zapunktował u kibiców, gdy wytargał rywala za linię końcową boiska, gdy ten nagle się położył i symulował kontuzję. A jeśli chodzi o elementy piłkarskie, no to cóż... dostosował się do kolegów.
Maciej Rosołek (3). Nie rzucał się w oczy po wejściu na murawę.