Pierwotnie zespoły miały zmierzyć się w Mielcu 2 grudnia. Jednak stan boiska, po opadach śniegu, uniemożliwił rozegranie meczu. Niemal trzy miesiące później sytuacja Stali w tabeli zrobiła się niemal komfortowa. Natomiast ŁKS może uratować już tylko cud. Punktów beniaminek ma niewiele, do tego gra nie napawa optymizmem.
Mimo problemów, to ŁKS na początku ruszył na rywala. W 2. minucie wykazać musiał się Mateusz Kochalski, który obronił strzał Michała Mokrzyckiego. W kolejnych minutach coraz więcej do powiedzenia mieli gospodarze. W 8. minucie Igor Strzałek zagrał na przedpole do Ilji Szkurina, a ten wiedział z pięciu metrów wpakował piłkę do bramki. Jednak radość mielczan nie trwała długo. Po analizie VAR okazało się, że wcześniej był spalony.
W 19. minucie kolejną okazję wykreowali sobie zawodnicy Stali. Uderzenie Macieja Domańskiego wybronił Aleksander Bobek. Trzy minuty później bramkarz kolejny raz dobrze interweniował, broniąc strzał głową Szkurina. Dobitka Berta Esselinka zatrzepotała w siatce. Obrońca był na spalonym.
Dopiero za trzecim razem trafienie mielczan zostało uznane. W 27. minucie Domański dośrodkował, Mateusz Matras zgrał piłkę, a nadbiegający Szkurin wbił piłkę do bramki.
Prowadząc Stal wciąż przeważała, ŁKS sporadycznie zagrażał Kochalskiemu i do końca premierowej odsłony nie oddał celnego strzału. Mielczanom także brakowało konkretów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie
W przerwie w zespole gości doszło do dwóch zmian. Jednak zauważalnej poprawy w grze nie było widać. Także Stal nie kwapiła się do ofensywy. Stąd też pod bramkami niewiele się działo, momentami z boiska wiało nudą.
Ciekawiej zrobiło się dopiero w 58. minucie. W końcu zaatakował ŁKS. Bert Esselink w ostatnim momencie zablokował Marcina Flisa. Po rykoszecie, po wcześniejszej próbie Pirulo, obrońca już uderzał niemal do pustej bramki. Cztery minuty później, po strzale głową Rahila Mammadova, piłka znalazła się w bramce. Gol nie został uznany, sędzia odgwizdał faul w ataku.
Podobnie było w 67. minucie. Po dograniu z rzutu rożnego Flis zgrał piłkę, a Husein Balic uprzedził Krystiana Getingera, z bliska trafiając do bramki. Po analizie VAR i ten gol został anulowany. Arbiter ponownie dostrzegł faul w ataku.
Goście wciąż atakowali. W 74. minucie, po rzucie rożnym, głową z kilku metrów uderzał Mammadov, kapitalnie na linii zachował się Kochalski! W 83. minucie gospodarze kolejny raz mieli sporo szczęścia. Piłka po raz trzeci znalazła się w bramce Stali. Sędzia ponownie gola nie uznał, słusznie dopatrując się spalonego. Na nim znalazł się Michał Mokrzycki.
W końcówce mielczanie bronili się w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Maksymiliana Pignota. ŁKS-owi wyrównać nie udało się.
Stal Mielec - ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
1:0 - Ilja Szkurin 27'
Składy:
Stal Mielec: Mateusz Kochalski - Bert Esselink, Mateusz Matras, Maksymilian Pingot - Alvis Jaunzems (90' Łukasz Gerstenstein), Matthew Guillaumier (75' Rafa Santos), Piotr Wlazło, Krystian Getinger - Igor Strzałek (62' Krzysztof Wołkowicz), Maciej Domański - Ilja Szkurin (75' Kai Meriluoto).
ŁKS Łódź: Aleksander Bobek - Bartosz Szeliga (70' Antoni Młynarczyk), Rahil Mammadov, Marcin Flis, Riza Durmisi - Thiago Ceijas (61' Jakub Letniowski) - Pirulo (46' Kamil Dankowski), Dani Ramirez, Michał Mokrzycki, Husein Balić (90' Piotr Głowacki) - Stipe Jurić (46' Piotr Janczukowicz).
Żółte kartki: Pingot, Szkurin (Stal) oraz Balić, Mammadov, Durmisi (ŁKS).
Czerwona kartka: Pingot (Stal) /za dwie żółte, 90'/.
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Czytaj także:
Kolejna wpadka Legii. Czy Kosta Runjaić straci pracę?
Mizeria w Grodzisku Wlkp. Radomiak wciąż bez gola w 2024 roku