W porównaniu z formą z rundy jesiennej możemy powiedzieć, że na starcie wiosny Jagiellonia Białystok notuje delikatny kryzys. Podopieczni Adriana Siemieńca w ostatnich dwóch meczach zdobyli zaledwie jeden punkt, co nie wystawiało im zbyt dobrej laurki.
Szczególnie, że nie mieli czasu na poprawienie mankamentów, czy też przemyślenie swoich błędów, bo w środę czekało ich starcie z Koroną Kielce w ramach Fortuna Pucharu Polski. Ta rywalizacja oczywiście nie zapowiadała się na łatwą przeprawę.
Dlatego też otwarcie wyniku było bardzo ważnym aspektem dla obu tych drużyn, bo oczywiście kto jako pierwszy trafi, może potem układać mecz po swojemu. Jaga od pierwszej minuty więcej utrzymywała się przy piłce, ale najlepszą okazję na strzelenie gola miała tuż przed przerwą.
Wtedy po delikatnym zamieszaniu, gdy piłka odbiła się od jednego z obrońców Korony, w znakomitej sytuacji znalazł się Jarosław Kubicki. Pomocnik ekipy z Podlasia miał przed sobą pustą bramkę i na swoje nieszczęście uderzył w słupek.
Okolicznością łagodzącą może być oczywiście fakt, że musiał strzelać z pierwszej piłki, ale wciąż, od piłkarzy na tym poziomie musimy oczekiwać wykorzystywania takich okazji. Gracze Jagiellonii mieli co rozpamiętywać w trakcie przerwy.
Do trzech razy sztuka? Nie tym razem
— Polsat Sport (@polsatsport) February 28, 2024
Pierwsza połowa meczu @Jagiellonia1920 @Korona_Kielce bez goli 0⃣:0⃣
Polsat Sport Extra pic.twitter.com/PCw53zwINp
Czytaj też:
Wydali prawie 23 mln zł. A teraz? Farsa
"Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie