Włoski szkoleniowiec jest oskarżony o oszustwa podatkowe. Według organów ścigania Carlo Ancelotti odprowadzał podatek tylko od swojego wynagrodzenia za pracę w Realu Madryt, ale pominął dochody z racji praw do swojego wizerunku (więcej TUTAJ).
"AS" podał, że prokuratora żąda dla trenera Królewskich 4 lat i 9 miesięcy pozbawienia wolności. Portal apnews.com przytoczył słowa 64-latka, który odniósł się do tych oskarżeń.
- To stara historia, która zaczęła się osiem lat temu od deklaracji podatkowej za 2015 rok. Organ podatkowy twierdzi, że byłem wówczas rezydentem, a nie sądzę, żeby tak było. Zapłaciłem już grzywnę, pieniądze są u nich, a teraz prawnicy rozmawiają, aby znaleźć rozwiązanie - podkreślił Ancelotti.
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
Włoch jest pewny swojej niewinności i czeka na rozwiązanie całej sprawy.
- Jestem przekonany, że jestem niewinny, ponieważ w 2015 roku nie byłem rezydentem, a oni myślą, że było inaczej. Zobaczymy, co powie na to sąd - zakończył szkoleniowiec.
Czytaj także:
"To potrzebne". Carlo Ancelotti wprowadziłby tę zmianę w piłce nożnej od zaraz