Pod koniec lutego 2024 roku wybuchła afera wokół Cristiano Ronaldo i jego gestu, którego dopuścił się w trakcie meczu Al Shabab - Al-Nassr. Po tym, jak kibice zgromadzeni na trybunach skandowali imię i nazwisko Leo Messiego, Portugalczyk nie utrzymał nerwów na wodzy i wykonał w kierunku fanów obsceniczny gest.
39-latek najpierw przyłożył rękę do ucha, a następnie wskazał na swoje krocze. W sprawie tego kontrowersyjnego gestu postępowanie wszczął saudyjski związek. Piłkarz otrzymał karę finansową, został także zawieszony na dwa mecze.
Ronaldo wytłumaczył się ze swojego zachowania. - Zawsze będę szanował kultury wszystkich krajów, tak jak robiłem to do tej pory, ale to, co ludzie widzą, nie zawsze odpowiada rzeczywistości - powiedział na jednej z konferencji prasowych.
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
- Jak powiedziałem wcześniej i powtórzę teraz, to oczywiste, że nie zrobię tego ponownie w tym kraju, ale w Europie to normalne. Czasami pasja i emocje związane z grą prowadzą nas do popełniania błędów - dodawał były zawodnik Realu Madryt, którego cytuje "Mundo Deportivo".
Słowa Ronaldo szerokim echem odbiły się m.in. w Hiszpanii. Tamtejsi dziennikarze sceptycznie podeszli do wypowiedzi Portugalczyka. Świadczy o tym m.in. tytuł artykułu, jaki ukazał się na stronie "Mundo Deportivo". - Przeprosiny Cristiano Ronaldo, które nikogo nie przekonują - czytamy.
Dodajmy, że kara finansowa, jaka spotkała "CR7", wyniosła 20 tysięcy riali saudyjskich (w przeliczeniu na polską walutę to 21,2 tys. złotych).