Najlepsza drużyna: Widzew Łódź - łodzianie przez całą rundę spisywali się bardzo dobrze. Przed serią gier rewanżowych siedem oczek przewagi powinno dać pewien komfort ekipie z Miasta Włókniarzy.
Najgorsza drużyna: Motor Lublin - klub z Lubelszczyzny w ostatniej chwili znalazł się w pierwszej lidze, mimo że spadł. Kadra budowana w szybkim tempie i brak pieniędzy spowodował, że Motor tym razem chyba nie obroni się przed spadkiem.
Największa niespodzianka: Wygrana MKS Kluczbork z Widzewem Łódź - kto by przypuszczał, że beniaminek z Kluczborka ogra Widzew i to 2:0. To zwycięstwo popchnęło do przodu ekipę z Opolszczyzny, która znajduje się tuż nad strefą spadkową.
Najlepszy trener: Grzegorz Wesołowski - nie Paweł Janas, ale jego rywal z tego samego miasta. Widzew jest pierwszy, ma pieniądze, nie ma kłopotów. ŁKS ma tylko 7 punktów straty, ale mimo ogromnych problemów potrafił wygrywać i po słabym początku znalazł się na podium. Wesołowski umiał w szatni zmobilizować swoich podopiecznych, aby zapomnieli o tym co się dzieje w klubie.
Najgorszy trener: Przemysław Cecherz - dwa zwycięstwa w lidze i dwa remisy. Warto podkreślić, że Cecherz prowadził w tym sezonie dwie drużyny, dwie różne. Można zgonić na piłkarzy w jednym klubie, ale czy w w dwóch?
Najwyższa porażka: Widzew Łódź - Znicz Pruszków 7:0 - o Przemysławie Cecherzu, szkoleniowcu Znicza Pruszków, a wcześniej Stali Stalowa Wola i Tura Turek krążą różne pogłoski. Podobno pozwala piłkarzom na dużo, nawet bardzo dużo. Być może szkoleniowiec Znicza założył się o 0,7 z Pawłem Janasem, trenerem Widzewa Łódź, że Znicz wygra w Łodzi z podopiecznymi Janasa. Jeżeli taki zakład by miał miejsce, to Cecherz przegrałby. 0:7 z Widzewem i 0,7 z Janasem.
Najlepsza drużyna na wyjeździe: Widzew Łódź - pięć wygranych, trzy remisy i tylko dwie porażki. Takim bilansem legitymują się zawodnicy Widzewa w pojedynkach na wyjeździe. Łodzianie zdobyli osiem goli, a stracili pięć. Lepszy bilans bramkowy ma tylko lokalny rywal.
Najgorsza drużyna na wyjeździe: Znicz Pruszków - jeden remis i pięć bramek strzelonych na obcych stadionach mówią same za siebie. Po dwóch latach świetnych występów zespół spod Warszawy dopadł ogromny kryzys. Tylko kiedy on się skończy?
Najlepsza drużyna u siebie: Widzew Łódź - 23 punkty zdobyte, 20 bramek strzelonych i tylko 3 stracone. Warto podkreślić, że aż 13 goli Widzew zdobył w trzech pojedynkach.
Najgorsza drużyna u siebie: Motor Lublin - pięć punktów u siebie, ani jednej wygranej, blians bramek - 5:11. Z takim wynikiem o grze w przyszłym sezonie na zapleczu ekstraklasy w Lublinie nie mają co marzyć.
Największe zaskoczenie: MKS Kluczbork - niewiele osób przypuszczało, że absolutny beniaminek obudzi się w połowie sezonu i zacznie wygrywać i remisować z najlepszymi. Trema opadła i MKS wyskoczył ze strefy spadkowej.
Najgorsza passa: Górnik Zabrze - zabrzanie bez kłopotów mieli powrócić do ekstraklasy. Jeszcze po 13. kolejce tak się też i wydawało. Potem Górnik nie wygrał kolejnych sześciu spotkań w lidze, aż cztery przegrał i roztrwonił kilkupunktową przewagę. Teraz strata do drugiego miejsca wynosi cztery oczka.
Najgorsza murawa: Stadion Stali - na płytę boiska w Stalowej Woli narzeka chyba każdy. Wielu trenerów i zawodników twierdziło, że na murawie stadionu przy ulicy Hutniczej nie da się grać. Być może coś w tym jest, skoro nawet sami Stalowcy twierdzą podobnie.
Najlepszy beniaminek: Pogoń Szczecin - miała być walka o awans i jest. Niewielu jednak spodziewało się aż tak dobrej postawy Portowców. Walka o ekstraklasę będzie jednak trudna, gdyż zarówno Górnik i ŁKS nie odpuszczą.
Najgorszy beniaminek: MKS Kluczbork - z czwórki nowicjuszy ekipa z Opolszczyzny jest najsłabsza. MKS nigdy nie grał na tak wysokim poziomie rozgrywek. Początkowo widać było brak tego ogrania. Z czasem MKS grał coraz lepiej i dzięki temu wyskoczył ze strefy spadkowej. Mimo wszystko ta drużyna radzi sobie nadspodziewanie dobrze, a była przez wszystkich skazywana na porażkę. Wiosna będzie jednak ciężka.
Najlepsi kibice: Górnik Zabrze - fani Górnika już od jakiegoś czasu pokazują, że są jednymi z najlepszych w Polsce. Praktycznie na każdym z pojedynków nie ma mniej niż 10000 sympatyków. Średnio na każdym ze spotkań jest 13500 widzów. To najlepszy wynik nie tylko w pierwszej lidze, ale i w ekstraklasie. Należy tylko przyklasnąć.
Najgorsi kibice: Dolcan Ząbki - na spotkania Dolcanu Ząbki przychodzi średnio 1000 osób. Gdyby spojrzeć jednak na wielkość miasta, to wynik ten jest całkiem niezły. Tylko jak tu grać dla takiej garstki osób.
Największy podróżnik: Flota Świnoujście - piłkarze z wyspy Uznam mają najdalsze wyjazdy w całej lidze. Największy pech mieli jednak na sam koniec rundy, kiedy to najpierw udali się w długą podróż do Lublina, wrócili, a dzień później udali się do Nowego Sącza na wycieczkę, gdyż mecz się nie odbył. W sobotę znów zagrają z Sandecją i oby znów nie przeszkodził w rozegraniu spotkania atak zimy.
Największe odkrycie: Dudu - Brazylijczyk trafił do Widzewa Łódź przed sezonem. Szybko wskoczył do podstawowej jedenastki i stał się kluczową postacią w defensywie. Zdobył trzy gole i pokazał, że ma świetną lewą nogę. W Łodzi na pewno cieszą się z wyśmienitego transferu. Być może niebawem Dudu może trafić do notesów trenerów z ekstraklasy, o ile już w nich nie jest.
Największa gwiazda: Damian Gorawski - piłkarz zabrzańskiego Górnika miał być gwiazdą pierwszej ligi. Po kilku latach spędzonych w Rosji wrócił do ojczyzny. Z Górnikiem spadł na zaplecze ekstraklasy, w której miał błyszczeć. Ależ i błyszczał, tyle tylko że na ławce rezerwowych. Sumując minuty na boisku wyszło całe 5 spotkań.
Najbardziej odważny piłkarz: Robert Szczot - skrzydłowy ekipy z Zabrza w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl ostro skrytykował pracę trenera Ryszarda Komornickiego: - Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Takie zachowanie, jak zachowanie trenera, jest karygodne. Z doświadczenia wiem, że przede wszystkim o takiej sprawie należy powiedzieć zawodnikowi, a nie chodzić do prasy i się żalić, że niektórzy zawodnicy się nie przykładają do gry. To moim zdaniem jest kompletną bzdurą, ale trudno. To jest wizja trenera.
Najlepsza obietnica rundy: Podbeskidzie powalczy o ekstraklasę - tak, tak. W Bielsku-Białej przed sezonem głośno mówiło się o walce o awans. Poczyniono całkiem niezłe, jak na papierze, wzmocnienia. Co z tego skoro Górale prezentowali się fatalnie i zamiast walki o miejsca premiowane awansem, wiosną będą musieli toczyć boje o zachowanie ligowego bytu. Ale ta nasza liga jest przewrotna.
Najgłupsza strata punktów: Potyczki Stali z Motorem i Podbeskidziem - piłkarze Stalówki z obiema tymi ekipami prowadzili już 2:0, ale nie zdołali ani jednych zawodów wygrać. W obu tych meczach decydująca okazała się końcówka pierwszej połowy. Z Motorem Stal straciła dwa gole w przeciągu dwóch minut, z Podbeskidziem jedną, ale już w doliczonym czasie gry. Potem to rywale poszli za ciosem. Podbeskidzie strzeliło trzy gole i wygrało, a Motor jednego, ale nie utrzymał prowadzenia i dał sobie strzelić bramkę. Stal we frajerski sposób zamiast 6 punktów zdobyła tylko jeden.
Najlepsza wypowiedź rundy: Grzegorz Bonin - pomocnik i mózg drużyny z Zabrza był najjaśniejszą postacią w ekipie Górnika. Po słabej końcówce rundy nie bał się skrytykować postawy drużyny i powiedział, że Górnik nie ma jaj. Za takie słowa należą się duże brawa, bo niewielu jest w stanie się przyznać do takich rzeczy.
Najgorsza seria: Motor Lublin - jedno zwycięstwo i to na wyjeździe. 14 spotkań bez wygranej z rzędu, osiem bez kompletu oczek na własnym stadionie i ostatnie miejsce w lidze. Chyba więcej nie trzeba pisać.
Najlepsza seria: ŁKS Łódź - łodzianie przez dziewięć kolejek nie zaznali smaku porażki. Od 11 serii gier Rycerze Wiosny zwyciężyli siedem razy i tylko dwukrotnie podzieli się punktami. Tak dobra postawa ŁKS-u zaowocowała awansem na trzecie miejsce. Biało-czerwono-biali nie przegrał także dziewięciu meczów z rzędu na własnym stadionie.