W czwartek reprezentacja Polski grała z Estonią w ramach półfinału baraży o awans na Euro 2024. Biało-Czerwoni pewnie wygrali mecz 5:1. Choć większego udziału w zwycięstwie nie miał Robert Lewandowski, to kapitan naszej kadry zapamięta to spotkanie na długo.
Wszystko dlatego, że napastnik wychodził na mecz w towarzystwie swojej jednej z córek. Polaka na murawę wyprowadzała ta starsza, Klara. To była wzruszająca chwila dla rodziny Lewandowskich. Oprócz tego "Lewy" był bardzo zadowolony z postawy całego zespołu.
- Na pewno taki mecz buduje morale. To nasza zasługa, że nie pozwoliliśmy Estonii na zbyt wiele. Ta przewaga pozwoliła nam potrenować i przećwiczyć inne warianty. Chcieliśmy szybko ten mecz zakończyć. Strzelić bramkę i pójść za ciosem. Mam nadzieję, że to nam da bodziec przed finałem. Dziś zrobiliśmy pierwszy krok - powiedział po meczu Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz: Lewandowski? Był dobrym duchem drużyny, nie histeryzował
[b]
[/b]Lewandowski był dobrym duchem zespołu, jednak pod względem statystycznym, jego występ nie wypadł okazale. Snajper FC Barcelony oddał w czwartek aż osiem strzałów (trzy celne, dwa niecelne, trzy zablokowane), jednak żaden z nich nie znalazł drogi do siatki.
Warto mieć nadzieję, że w kolejnym spotkaniu Biało-Czerwonych Lewandowski poprawi już swój celownik. A będzie to jeden z najważniejszych meczów dla Polski w ostatniej dekadzie. W finale baraży zmierzymy się we wtorek (26.03) na wyjeździe z Walią.
Jeśli Biało-Czerwoni wygrają w barażowym finale (o wszystkim decyduje jedna potyczka, więc w przypadku remisu po 90 minutach, zarządzona zostanie dogrywka, a potem ewentualnie konkurs rzutów karnych), to w fazie grupowej turnieju głównego ich przeciwnikami będą Holandia, Austria oraz Francja.
Zobacz także:
Piknik Narodowy. PZPN marnuje wielki potencjał
Robert Lewandowski wyróżniony. Polak może zgarnąć kolejną nagrodę