Polska awansowała do Euro 2024 po finale baraży z Walią (0:0, k. 5:4). Mecz w Cardiff był wyczerpujący dla piłkarzy, ale - choć przez dwie godziny nie oddali anni jednego celnego strzału - Biało-Czerwoni wyszli z niego zwycięsko.
- Spodziewałem się trudnego pojedynku. Nigdy nie jest łatwo grać o ogromną stawkę na wyjeździe. Walia to rywal zupełnie innego kalibru niż Estonia. Jej zawodnicy na co dzień rywalizują w mocnych klubach. Widać, że obie strony czuły ciężar gatunkowy wyzwania, przed którym stanęli. Zwycięzców się nie sądzi. Zagraliśmy dobry mecz i wywalczyliśmy awans na mistrzostwa Europy. To jest najważniejsze - mówi WP SportoweFakty Włodzimierz Lubański.
ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zdradza, co pomyślał po obronionym przez Szczęsnego karnym
- Obejrzeliśmy mecz walki, który może i nie był w każdym fragmencie atrakcyjny dla oka. Niemniej za styl nie ma dodatkowych punktów. Nie można też powiedzieć, że zagraliśmy źle, wręcz przeciwnie. Rywal także zawiesił wysoko poprzeczkę. Stwarzał okazje i dobrze rozgrywał stałe fragmenty gry. Bramka ze spalonego także wynikała z mądrze rozegranej akcji. Możemy spuentować środowe wydarzenia w taki sposób, że oba zespoły wypadły dobrze. Występ Walijczyków absolutnie nie na minus, a my zrealizowaliśmy cel - dodaje 75-krotny reprezentant Polski.
Kolejne świetne spotkanie rozegrał Nicola Zalewski. Na prawej flance wyróżniał się również Przemysław Frankowski. Słowa uznania należą się też oczywiście Wojciechowi Szczęsnemu, który obronił decydujący rzut karny w konkursie "11".
- Na pochwały zasługuje cały zespół. O końcowy wynik walczy drużyna i drużynę należy rozliczać, tak jak i trenera. Wszyscy Polacy zaprezentowali się dobrze. Walczyli, zostawili serce na murawie. Eksplozja radości po obronie Wojciecha Szczęsnego doskonale pokazuje, jak bardzo naszym piłkarzom zależało, by wywalczyć awans. Osobiście wyróżniłbym cały zespół, a nie pojedyncze ogniwa. Fakt, że Szczęsny zrobił swoje, a Zalewski i Frankowski wnieśli wiele. Dobrze, że nasi piłkarze zyskali pewność siebie - podkreśla strzelec 48 goli dla reprezentacji Polski.
Grupa śmierci nie taka straszna?
Polacy podczas mistrzostw Europy w Niemczech staną przed bardzo trudnym zadaniem. Trafili do "grupy śmierci", w której zmierzą się kolejno z Holandią, Francją i Austrią. To najtrudniejsza grupa Euro 2024. Więcej TUTAJ.
- Nie jesteśmy skazani na pożarcie. Trener Michał Probierz zaczyna realizować swoją wizję, a zespół wygląda lepiej niż choćby pod koniec zeszłorocznych kwalifikacji. Oczywiście chciałbym, żebyśmy zakręcili się koło medalu, ale zdaję sobie sprawę, że to arcytrudne zadanie i szanse na powodzenie są niewielkie - tłumaczy mistrz olimpijski z 1972 roku.
- Najważniejsze, żebyśmy wychodzili na mecze pewni siebie, w bojowym nastawieniu. Nie jest wcale powiedziane, że nie wyjdziemy z tej grupy. Trudno mi jednak podać jakieś konkretne wartości, określające nasze szanse. Wiem za to, że udowodniliśmy, iż potrafimy rywalizować z silnymi drużynami. Walia to nie jest zespół z pierwszej łapanki, tylko kompletny, a jednak to my jedziemy na mistrzostwa Europy - podsumowuje Lubański.
Pierwszy mecz na Euro 2024 Polacy rozegrają z Holandią, 16 czerwca o godzinie 15. Pięć dni później o godzinie 18 stawimy czoła Austrii. Ostatnie spotkanie w ramach fazy grupowej odbędzie się 25 czerwca o 18, w którym naprzeciwko Biało-Czerwonych staną Francuzi.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Wskazał piłkarza, który nie pasuje
- Trener Anglików zachwycony debiutantem