"Sami sobie nie pomagamy". Trener Puszczy był przybity po meczu. W Radomiu też niedosyt

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Tomasz Tułacz
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Tomasz Tułacz

- Jest parę rzeczy, nad którymi będziemy musieli bardzo mocno popracować, szczególnie pod względem mentalnym, bo inaczej będzie nam bardzo ciężko - mówił trener Tomasz Tułacz po meczu Puszczy Niepołomice z Radomiakiem Radom (1:1).

Puszcza Niepołomice zdobyła jeden punkt, ale w drużynie nikt nie był z takiego obrotu spraw zadowolony. Apetyty były znacznie większe, szczególnie że beniaminek w starciu z Radomiakiem Radom szybko wyszedł na prowadzenie, a przez ostatnie pół godziny grał z przewagą jednego zawodnika.

Ale to nie pomogło, a wręcz przeszkodziło. Chwilę po czerwonej kartce dla Vagnera Diasa kuriozalnego gola strzelił bramkarz gości Gabriel Kobylak.

- Bardzo trudno przyjąć taki wynik w naszej sytuacji. Każde zwycięstwo przybliża nas do utrzymania, a sami sobie nie pomagamy. Uważam, że mieliśmy wszystko pod kontrolą do czerwonej kartki i tej kuriozalnej bramki. Wyglądaliśmy tak, jak chcieliśmy. Radomiak praktycznie nie stworzył sytuacji. Jest parę rzeczy, nad którymi będziemy musieli bardzo mocno popracować, bo jeśli nie zmienimy niektórych elementów, szczególnie pod względem mentalnym, to będzie nam bardzo ciężko - mówił trener Tomasz Tułacz na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Jan Bednarek nie zachwycił. Meczem z Walią oddalił się od pierwszego składu reprezentacji?

Zadowolony nie był też trener Radomiaka Maciej Kędziorek. - Ten wynik nie do końca nas zadowala. Przyjechaliśmy po trzy punkty, chcieliśmy wygrać i myślę, że zrobiliśmy sporo, oddaliśmy siedemnaście strzałów. Źle weszliśmy w ten mecz, straciliśmy głupią bramkę, a na takie sytuacje się uczulaliśmy. Teoretycznie byliśmy na to przygotowani. Grając w dziesięciu wyrównaliśmy i mogliśmy pokusić się o kolejną bramkę. Oczywiście Puszcza też miała bardzo dobrą sytuację w doliczonym czasie, ale myślę, że nieźle pracowaliśmy w obronie. Szacunek dla zespołu - powiedział szkoleniowiec Radomiaka.

Odniósł się też do gola, którego strzelił Kobylak. - Mamy Prima Aprilis, więc powiem, że to ćwiczyliśmy i bramka padła po schemacie - uśmiechnął się Kędziorek. - Życie piłkarza jest przewrotne. Niedawno Kobylak był bardzo mocno atakowany przez internetowych ekspertów, a teraz kolejny mecz nam wybrania i jeszcze zdobywa bramkę - dodał.

Nie miał jednak wesołej miny, ponieważ w końcówce pierwszej połowy kontuzji doznał Leonardo Rocha. Został zniesiony z boiska na noszach i natychmiast udał się do szpitala na badania. - Prawdopodobnie wypadł nam na dłuższy okres - powiedział Kędziorek.

W kolejnym meczu nie zagrają też Rafał Wolski (czwarta żółta kartka) i Vagner Dias (bezpośredni as kier).

CZYTAJ TAKŻE:
Nie wytrzymał. Od razu ruszył w kierunku tiktokera
Bunt w Chelsea. Piłkarze nie chcą pracować z trenerem

Komentarze (0)