Łodzianie w rundzie jesiennej przegrali z tym zespołem 0:3 i ten rezultat wywołał lawinę zmian w klubie - przede wszystkim w sztabie szkoleniowym. Posadę stracił wówczas Kazimierz Moskal, którego zastąpił Piotr Stokowiec, a do pierwszej drużyny włączony został Marcin Matysiak, dotychczas prowadzący rezerwy.
- Chcielibyśmy przełamać tę serię nieudanych meczów z Radomiakiem, wygrać ten mecz i cieszyć się ze zwycięstwa. Wiemy jaką mamy sytuację, wiemy też jak wygląda tabela. Szczególnie po ostatnim zwycięstwie Korony, ta sytuacja jest trudna, dlatego tym bardziej zależy nam zwycięstwie. Gramy u siebie, w swoim domu, na Stadionie Króla, będziemy mieć wsparcie 12. zawodnika i myślę, że to spowoduje, że cały zespół wyjdzie mocno zmotywowany, a na boisku będzie to czuć i widać. Przede wszystkim wszyscy weźmiemy odpowiedzialność za ten mecz i za jego wynik - podkreślił na konferencji prasowej Matysiak.
Pomimo nie najlepszego początku 2024 roku, Radomiak Radom zaczął punktować i wygrywać mecze. Wszystko wskazuje na to, że Zieloni nie muszą już drżeć o utrzymanie w PKO Ekstraklasie.
ZOBACZ WIDEO: Jakie jest największe osiągnięcie "Lewego"? "Nigdy o tym nie marzyłem"
- Mają problemy jak każda z drużyn. Uważam, że po przyjściu trenera Kędziorka ten zespół się rozwija. Analizowaliśmy go i uważam, że ich organizacja strukturalna i funkcjonalna, szczególnie w otwieraniu i budowaniu gry na własnej połowie, jest warta przyjrzenia się temu dogłębnie. Jeżeli grają 11 na 11 - a nie zawsze tak było - radzą sobie dobrze, choćby ostatni mecz z Rakowem Częstochowa, gdzie wygrali 2:1. Na pewno na uwagę też zasługuje duża wartość indywidualna zawodników - przyznał szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego.
- Myślę, że pierwsza rzecz, to faza przejścia, na którą musimy być przygotowani. Mają bardzo szybkich skrzydłowych zawodników i również napastnika, którzy po przechwycie piłki lubią szukać sobie przestrzeni. Druga rzecz, to widać, że chcą budować grę od tyłu, więc musimy być dobrze zorganizowani w działaniach defensywnych. Trzecia rzecz, to przyspieszenie gry tej trzeciej tercji, czyli już na połowie przeciwnika i to już jest właśnie taka wielowymiarowość, że potrafią to zrobić poprzez współpracę - dodał.
Z drugiej strony ełkaesiacy na wiosnę, już pod wodzą Matysiaka, potrafili postawić się silniejszym drużynom pokroju Rakowa Częstochowa czy Warty Poznań. Zdaniem szkoleniowca łódzkiej drużyny, potrzebna jest konsekwencja w działaniach i ciężka praca.
- Myślę, że jeżeli będziemy w optymalnej formie i optymalnej dyspozycji, dobrze wejdziemy w mecz i będziemy dobrze przygotowani do tego spotkania przede wszystkim mentalnie i odpowiednim podejściem realizować założenia, nad którymi pracowaliśmy i trenowaliśmy cały tydzień, to powinno przynieść zwycięstwo. Myślę, że ta liga i kilka naszych spotkań pokazało, że my potrafimy się bić z każdym jak równy z równym i myślę, że w tym meczu będzie tak samo - powiedział.
- Ja bardzo wierzę w tych zawodników, którzy obecnie są w kadrze ŁKS-u i wiem, że to miejsce w tabeli nie jest adekwatne do ich umiejętności. Chcemy w tym momencie cały czas wyzwalać w nich ten potencjał i energię, żeby walczyć o ten cel, jakim jest utrzymanie - podkreślił.
W związku z tym Marcin Matysiak chciałby jednak, by nie trzeba było zbyt dużo czasu poświęcać na to, co zrobi Radomiak.
- Tak naprawdę przeciwnik przeciwnikiem, ale my chcemy się skupiać przede wszystkim na sobie. Nie chciałbym, żeby te proporcje przygotowania do meczu wyglądały tak, że w 70 procentach skupiamy się na przeciwniku, a 30 - na sobie. Chciałbym, żeby było odwrotnie. Spodziewam się otwartego, takiego "piłkarskiego" meczu - zakończył Matysiak.
Początek spotkania ŁKS-u z Radomiakiem w niedzielę, 14 kwietnia o 12:30. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Mikael Ishak przeszedł do historii Lecha. Przełomowy gol kapitana Kolejorza