W podstawowym składzie Empoli FC znaleźli się trzej Polacy. Trener Davide Nicola wystawił w obronie Sebastiana Walukiewicza i Bartosza Bereszyńskiego, a w drugiej linii Szymona Żurkowskiego. Drużyna z Toskanii wybrała się w podróż na południe Włoch po punkty potrzebne do utrzymania się w elicie. Wciąż znajduje się ona niebezpiecznie blisko lokat spadkowych.
Podstawowym napastnikiem Empoli został nieco niespodziewanie Alberto Cerri. Wysoki piłkarz zastąpił nieźle spisującego się w ostatnich tygodniach M'Baye Nianga. Mało brakowało, żeby wcześnie odwdzięczył się trenerowi Davidowi Nicoli za zaufanie, jednak jego trafienie zostało anulowane i pozostało bezbramkowo.
Następnie do głosu poszło Lecce, które zwycięża od święta i chciało dać odrobinę radości kibicom na Stadio Via del Mare. Gospodarze domagali się rzutu wolnego i kartki dla Elii Caprile za złapanie piłki poza szesnastką, jednak gwizdek sędziego milczał. Następnie groźne uderzenie oddał Pontus Almqvist. Byłemu zawodnikowi Pogoni Szczecin nie udało się zdobyć gola po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Strzelał jeszcze groźnie w 32. minucie Federico Baschirotto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0, choć do końca były szanse na otwarcie wyniku. Matteo Cancellieri złożył się do przewrotki kilkanaście metrów przed bramką Lecce i nieznacznie spudłował. Niewiele później była celna próba, jednak interweniował Wladimiro Falcone i graczom Empoli pozostało złapać się za głowy. Tuż przed przerwą piłka odbiła się nawet od poprzeczki gości po strąceniu Marina Pongracicia.
Obaj trenerzy wierzyli, że podstawowi piłkarze nastawią celowniki i w drugiej połowie znajdą sposób na przekucie jednej z sytuacji podbramkowych w gola. Dlatego nie było zmian ani Luci Gottego, ani Davida Nicoli. Dopiero po godzinie zamieszał trener Empoli, a jednym z trzech zdjętych zawodników był Szymon Żurkowski. Inni Polacy - Walukiewicz i Bereszyński - rozegrali pełną partię.
W drugiej połowie zrobiło się gorąco po strzale Federico Baschirotto, który główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Na linii czujnie interweniował Elia Caprile.
Bramkarz gości nic nie zdziałał dopiero w 89. minucie. Wtedy padła wyczekiwana w Lecce bramka na 1:0, a jej zdobywcą był zmiennik Nicola Sansone. Miał on proste zadanie przy oddaniu strzału do odsłoniętej siatki po podaniu Santiago Pierottiego, który zabrał piłkę w polu karnym Sebastianowi Walukiewiczowi. Polak dał się ograć jak junior.
US Lecce - Empoli FC 1:0 (0:0)
1:0 - Nicola Sansone 89'
Składy:
Lecce: Wladimiro Falcone - Antonino Gallo, Federico Baschirotto, Marin Pongracić, Valentin Gendrey (88' Lorenzo Venuti) - Ylber Ramadani, Alexis Blin - Patrick Dorgu (73' Joan Gonzalez), Remi Oudin (88' Santiago Pierotti), Pontus Almqvist (62' Nicola Sansone) - Roberto Piccoli
Empoli: Elia Caprile - Sebastiano Luperto, Sebastian Walukiewicz, Bartosz Bereszyński - Giuseppe Pezzella (84' Liberato Cacace), Simone Bastoni (70' Wiktor Kowałenko), Razvan Marin, Emmanuel Gyasi - Matteo Cancellieri (60' Nicolo Cambiaghi), Szymon Żurkowski (60' Youssef Maleh) - Alberto Cerri (60' M'Baye Niang)
Żółte kartki: Almqvist (Lecce) oraz Gyasi (Empoli)
Sędzia: Maurizio Mariani
Tabela Serie A:
Czytaj także: Mogło dojść do sensacyjnego transferu Messiego? Namawiali go przez 10 dni
Czytaj także: Mourinho uderza we władze Romy. "Niewiele wiedzą o piłce"