Do 29. minuty rewanżowego meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów FC Barcelona zdawała się w pełni kontrolować przebieg dwumeczu z Paris Saint-Germain. W zeszłym tygodniu "Duma Katalonii" wygrała 3:2 w Paryżu, a we wtorkowym spotkaniu objęła prowadzenie już po 12 minutach za sprawą Raphinhy.
Jednak w 29. minucie piłka zagrana zgłębi pola minęła obronę Barcelony, a skrzydłowy PSG Bradley Barcola ruszył w kierunku bramki gospodarzy. Tuż przed polem karnym Ronald Araujo wszedł w kontakt z rywalem, w efekcie czego obaj upadli na murawę. Sędzia Istvan Kovacs nie miał wątpliwości i pokazał stoperowi hiszpańskiego zespołu czerwoną kartkę.
Decyzję arbitra skomentował ekspert hiszpańskiego dziennika "Marca" Pavel Fernandez. Ocenił on, że Bracola wychodził na czystą pozycję, więc w przypadku przewinienia faulujący go zawodnik powinien wylecieć z boiska. Fernandez jednak zwrócił uwagę, że między Araujo a skrzydłowym PSG doszło tylko do minimalnego kontaktu, co jego zdaniem zmienia obraz sytuacji.
- Jeśli Kovacs odgwizduje faul, musi go odesłać, jest ostatnim piłkarzem Barcelony przed bramkarzem. Pytanie brzmi: czy to był faul? Urugwajczyk tylko położył rękę na jego ramieniu, czy to jest powód do faulu? Nie dla mnie - analizował ekspert.
PSG szybko wykorzystało grę w przewadze. Już w 40. minucie gry do remisu doprowadził Ousmane Dembele. Paryżanie poszli za ciosem i w drugiej połowie strzelili kolejne gole, najpierw po zmianie stron bramkę zdobył Vitinha, a później Kylian Mbappe wykorzystał rzut karny i podwyższył wynik na 3:1 dla PSG. Francuz w końcówce przypieczętował wynik meczu (4:1).
Czytaj też:
Gwizdy zdeprymowały? Tylko zobacz, co nagle zrobił Dembele
"Lewy" i Mbappe. Zdjęcie już obiegło sieć
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Prawdziwie mistrzowska feta. Nigdy tego nie zapomną