Dariusz Pasieka (Arka Gdynia): - Padły cztery bramki, więc spotkanie mogło być interesujące dla kibiców. Co do gry, to nie wiem co w pierwszej stało się z moją drużyną. Zabrakło nam agresywności, zadziorności, czyli tego, co mój zespół do tej pory cechowało. Właściwie sami prosiliśmy się o bramkę i rzeczywiście ta bramka padła. Co prawda w 45 minucie strzeliliśmy gola po pięknym uderzeniu Wilczyńskiego, ale o postawie mojego zespołu w tych fragmentach za wiele dobrego powiedzieć nie mogę. Po zmianie stron wyglądało to trochę lepiej. Przemek Trytko trafił w słupek, później mieliśmy kolejne szanse, a tu poszła kontra i jak to w życiu bywa rywal objął ponownie prowadzenie po naszym kardynalnym błędzie w obronie. Musieliśmy ciężko pracować na to, żeby przynajmniej zremisować. Tutaj pochwała dla mojej drużyny, że walczyła, nie poddała się. Padł remis 2:2. Z jednej strony jestem zadowolony, ale z drugiej nie do końca. Cóż takie są mecze.
Dariusz Fornalak (Piast Gliwice): - Obiektywnie oceniając to spotkanie wydaje mi się, że z przebiegu gry wynik remisowy jest jak najbardziej sprawiedliwy. Natomiast okoliczności i minuty, w których traciliśmy bramki, to jeden wielki koszmar. Rzeczywiście strzał Wilczynskiego stadiony świata, ale w doliczonym czasie pierwszej połowy nie mamy prawa doprowadzić do takiej sytuacji. Niestety jeszcze z wieloma okolicznościami musimy się zmierzyć, sporo się nauczyć. Piłka jest jednak tak nieprzewidywalna, że mimo iż cieszyliśmy się już z trzech punktów, zdobywamy tylko jeden. Musimy go jednak szanować, bo nie zagraliśmy dzisiaj wielkiego spotkania.