Przemysław Trytko (Arka Gdynia): Nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu, ale z wyniku już tak. Spotkanie ułożyło się tak, że strzelaliśmy bramki w doliczonym czasie zarówno pierwszej jak i drugiej połowy. Także szanujemy ten wynik, bo jeszcze parę minut przed końcem przegrywaliśmy i nie mieliśmy żadnego punktu. Teraz mamy jeden. Szkoda, że dziś nie strzeliłem gola, ale cieszę się z tego, że trafili zarówno "Budzik" i "Wilczek".
Marcin Budziński (Arka Gdynia): W końcu uśmiechnęło się do mnie szczęście. Próbowałem tyle razy i nareszcie udało się zdobyć bramkę, chociaż nie strzeliłem nogą, tylko barkiem. Długo czekałem, ważne że się doczekałem. Moja bramka piękna nie była, ale to pokazuje, że walczy się o każdą piłkę. Poszedłem do końca, nabił mnie przeciwnik i piłka wpadła. Dzięki temu mamy punkt.
Maciej Szmatiuk (Arka Gdynia): Strzeliliśmy bardzo fartowne bramki. Jedną w samej końcówce pierwszej połowy, drugą w doliczonym czasie gry. Ta na wagę jednego punktu była bardzo kuriozalna. Budzik poszedł do końca za piłką i został nabity. Dobrze, że powalczył. Gdyby odpuścił, bramki by nie było. Zremisowaliśmy 2:2. Wynik mógł być inny i w jedną i w drugą stronę. Liczyliśmy tutaj na zwycięstwo, ale wracamy z jednym punktem, ale jak nie można meczu wygrać, trzeba go zremisować, a byliśmy tutaj bliscy porażki.
Paweł Gamla (Piast Gliwice): Pozostał żal, bo jeżeli się dwukrotnie prowadzi i się nie wygrywa meczu, a bramki traci się w doliczonym czasie obu połów, to inaczej być nie może. Nie wiem, czego nam zabrakło. Tak się złożyło, że rywale trafiali do siatki w samych końcówkach. Myślę, że to nie brak koncentracji. Pierwsza bramka dla Arki była piękna, druga dosyć szczęśliwa, ale liczy się to, co wpadło do siatki.
Maciej Michniewicz (Piast Gliwice): W pierwszej połowie straciliśmy bramkę w 45 minucie, w drugiej w 90. Trudno opisać to, co się stało. Brakuje słów. Tracimy kuriozalne gole w najmniej odpowiednich momentach i kosztuje nas to bardzo dużo. Bardzo potrzebowaliśmy zwycięstwa, a niestety zdobyliśmy tylko jedno oczko i to jest dla nas wielka strata.
Kamil Glik (Piast Gliwice): Próbowałem wybić piłkę, trafiłem w Przemka Łudzińskiego, po chwili padł gol i tylko zremisowaliśmy. Z przebiegu gry byliśmy lepsi, mieliśmy więcej sytuacji. Szkoda, że nie strzeliliśmy trzeciej bramki przy stanie 2:1, wtedy byłoby po meczu. Nie jesteśmy zadowoleni z remisu, bo dwukrotnie prowadziliśmy. Zwycięstwo się nam należało.