Mimo że dla kibiców był to mecz przyjaźni, dla obu drużyn raczej było to spotkanie z nożem na gardle. ŁKS wciąż walczy o resztki nadziei na utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Z kolei Lechici teoretycznie są jeszcze w grze o mistrzostwo Polski, ale ostatnio punktują w kratkę. Zwycięstwo w Łodzi było dla nich obowiązkiem.
Oba kluby łączy postać Daniego Ramireza. Hiszpan w sezonie 2019/20 przeszedł właśnie z Łódzkiego Klubu Sportowego do Kolejorza. Przed sezonem 2023/24 wrócił jednak do Łodzi i tu chce znów pomóc biało-czerwono-białym.
- W Lechu przeżyłem wiele dobrych momentów, mam też tam dobrych przyjaciół. Prawie cała pierwsza jedenastka, ja grałem z tymi zawodnikami. Przeżyłem tam na prawdę dobre chwile, ale wszyscy muszą pamiętać, że na boisku nie mam przyjaciół. Mam przyjaciół poza nim, ale nie na boisku - mówił Ramirez na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
Przez niemal całą pierwszą połowę wyglądało to tak, że posiadanie piłki zdecydowanie było po stronie przyjezdnych, ale groźniejsze ataki stwarzali ełkaesiacy. Pierwszą taką okazję mieli w 7. minucie, gdy podwójną szansę miał Kay Tejan. Za pierwszym razem jego strzał odbił Bartosz Mrozek, a za drugim Holender trafił w słupek. Kilka minut później przed szansą stanął Husein Balić, lecz był na pozycji spalonej. Po chwili przewrotką uderzać próbował Rahil Mammadov, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.
Lechici, którzy do tej pory nic groźnego raczej nie stworzyli, w 36. minucie objęli prowadzenie. Sprzed pola karnego lewą nogą piłkę wrzucił Elias Andersson, a dośrodkowanie to głową zamknął Mikael Ishak i otworzył wynik meczu w Łodzi.
Chwilę później Stadion Miejski ŁKS im. Władysława Króla w Łodzi zamarł, bo na murawę padł Dani Ramirez. Hiszpan stracił przytomność i potrzebował interwencji medycznej. Został zabrany do karetki i pojechał do szpitala na dalsze badania (więcej TUTAJ).
Po przerwie znów łodzianie próbowali, a poznaniacy strzelali. Ładne zagranie w pole karne od Andersona zamknął Filip Marchwiński i podwyższył prowadzenie przyjezdnych. W 60. minucie jednak ŁKS miał rzut karny po faulu Kallstroma na Baliciu, a z 11 metrów nie pomylił się Kay Tejan.
Gospodarzom odrabianie strat utrudnił Thiago Ceijas, który jeszcze w pierwszej połowie zmienił Ramireza, a w 64. i 67. złapał po żółtej kartce i w konsekwencji ukarany został czerwonym kartonikiem.
Ale ekipa Marcina Matysiaka nie rezygnowała. Zagranie w pole karne w 86. minucie zamknął rezerwowy Stipe Jurić i doprowadził do remisu. Jednak po chwili Lech na to odpowiedział kolejnym golem Marchwińskiego, tym razem po centrze z rzutu rożnego i szybko odzyskał stracone wcześniej prowadzenie.
Bardzo ważne trzy punkty pojechały więc do Poznania, a ŁKS musi oswajać się już z matematyką. Za tydzień Lech zagra u siebie z Cracovią, a łodzianie pojadą do Zabrza na starcie z Górnikiem.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
ŁKS Łódź - Lech Poznań 2:3 (0:1)
0:1 - Mikael Ishak 36'
0:2 - Filip Marchwiński 56'
1:2 - Kay Tejan 60' - z karnego
2:2 - Stipe Jurić 86'
2:3 - Filip Marchwiński 90+1'
Składy:
ŁKS: Dawid Arndt - Kamil Dankowski, Rahił Mammadow, Levent Guelen, Riza Durmisi - Michał Mokrzycki - Kay Tejan, Dani Ramirez (45+2' Thiago Ceijas), Engjell Hoti (82' Stipe Jurić), Husein Balić (82' Antoni Młynarczyk) - Piotr Janczukowicz (74' Pirulo).
Lech: Bartosz Mrozek - Alan Czerwiński (70' Joel Pereira), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Elias Anderson - Kristoffer Velde (90+4' Barry Douglas), Radosław Murawski, Filip Marchwiński, Filip Szymczak - Alfonso Sousa (52' Jesper Kallstrom) - M ikael Ishak.
Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Żółte kartki: Durmisi, Ceijas, Pirulo (ŁKS) - Sousa, Salamon (Lech)
Widzów: 15 132.
Czytaj też: "Tragicznie". Mocne słowa Bońka o polskim klubie