Z Białegostoku Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty
Hit PKO Ekstraklasy zdecydowanie nie zawiódł, bo momentów na wytchnienie było niewiele. Emocje sięgnęły zenitu w doliczonym czasie, gdy Jagiellonia Białystok miała dwie fantastyczne okazje na zwycięstwo. Najpierw bliski szczęścia był rezerwowy Kaan Caliskaner, lecz w decydującym momencie odskoczyła mu piłka. Po chwili zaś Dominik Marczuk wszedł przebojowo w pole karne i "nawinął" dwóch rywali, ale po tym trafił tylko w boczną siatkę.
To były dwie ostatnie akcje. Piłkarze drużyny z Podlasia po ostatnim gwizdku sędziego Szymona Marciniaka padli na murawę jakby przegrali wyścig o mistrzostwo Polski. Niezależnie jednak od tego jak rozwinie się sytuacja w 30. kolejce, wciąż są na "pole position" w drodze do tytułu.
Pogoń Szczecin okazała się w tym sezonie przeklęta dla Jagiellonii. Jesienią była lepsza w lidze (2:1), a wiosną w pucharze (dogr. 2:1). W Białymstoku liczono, że do trzech razy sztuka. Tym bardziej że właśnie ten mecz mógł okazać się kluczowy dla walki o tytuł. Skończyło się na pierwszym punkcie, ale i sporym niedosycie.
W piątkowy wieczór gospodarze wydawali się mieć wszystkie atuty po swojej stronie. Z trybun wspierało ich blisko 20 tysięcy osób, a trener Adrian Siemieniec mógł liczyć na każdego ze swoich podopiecznych. Po pauzie za czerwoną kartkę otrzymaną z Koroną Kielce (1:3) wrócił Adrian Dieguez i w podstawowym składzie zastąpił niepewnego przeciwko Zagłębiu Lubin (2:1) Jetmira Halitiego. Goście jednak ani myśleli odpuścić i mimo zbliżającego się finału PP z Wisłą Kraków Jens Gustafsson również desygnował do gry wszystkich kluczowych zawodników z Kamilem Grosickim na czele.
Niesiona dopingiem Jagiellonia zdecydowanie zaatakowała od pierwszego gwizdka i już po dziesięciu minutach powinna prowadzić. Dwukrotnie świetne okazje zmarnował Afimico Pululu, który najpierw nie trafił w bramkę a kilka chwil później w piłkę. Następnie jego fantastyczne zagranie piętą w powietrzu pozwoliło wyjść sam na sam z bramkarzem Kristofferowi Hansenowi, ale ten zbyt daleko wypuścił sobie futbolówkę i ostatecznie zatrzymał go Valentin Cojocaru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Jagiellonia nie wykorzystała swoich szans w pierwszym kwadransie i została boleśnie skarcona w najprostszy z możliwych sposobów. Strata po rzucie rożnym zaowocowała kontrą Pogoni. Grosicki dostał długie podanie i dzięki swojej szybkości wyszedł sam na sam ze Zlatanem Alomeroviciem, któremu w finalnym momencie posłał piłkę między nogami.
Białostoczanie nie podłamali się stratą bramki i nadal grali swoje, a szczecinianie musieli bronić się przed oblężeniem. To jednak długo się nie powiodło. W 24. minucie Pululu zagrał dwójkową akcję z Nene i dał wyrównanie. Jak się po chwili okazało nie tylko jeśli chodzi o wynik, ale także sytuację boiskową.
Do końca pierwszej połowy gra po obu stronach się ustabilizowała. Jagiellonia i Pogoń miały swoje szanse, ale brakowało odpowiedniego wykończenia. U pierwszych najbliżej gola byli niezwykle aktywni skrzydłowi: Hansen i Marczuk, którzy niecelnie uderzali po zejściach do środka. U drugich fantastyczną okazję miał Eftimis Kouluris, ale z kilku metrów trafił prosto w Alomerovicia. No i kiedy wydawało się, że piłkarze zejdą na przerwę przy remisie to dał o sobie znać Jesus Imaz. Tuż przed upływem regulaminowego czasu urwał się obrońcom i na piątym metrze doszedł do długiego zagrania, po czym głową umieścił piłkę w okienku bramki Cojocaru.
Po zmianie stron Jaga przyczaiła się i atakowała mniej śmielej, oczekując na ruchy rywali i możliwość kontrataków. Nie przyniosło to jednak efektu, a wręcz przeciwnie. W 58. minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego spowodowało mały "kocioł" na piątym metrze, który wykorzystał Leo Borges, pakując piłkę do siatki. Dieguez domagał się tam anulowania trafienia po rzekomym faulu Fredrika Ulvestada, ale jedyne co uzyskał to... żółta kartka dla siebie. Choć przeciwnik też wkrótce został upomniany za opóźnianie gry.
I znowu ciśnienie rosło z każdą kolejną minutą, a obie drużyny przeszły do ofensywy. W 66. minucie trybuny przeszedł jęk zawodu, gdy Nene został zablokowany w ostatniej chwili na szóstym metrze. Kilka chwil później stadion zaś zamilkł po tym jak Kolouris wykończył podanie Grosickiego do pustej bramki, ale sędziowie przywrócili fanów z Białegostoku do życia pokazując spalonego.
Przez ostatnie pół godziny gry ataki trwały naprzemiennie, ale nie przyniosły one skutku. Skończyło się remisem, który nie zadowolił żadnej z drużyn. Po weekendzie przewaga Jagiellonii może bowiem stopnieć do zaledwie dwóch punktów nad Lechem Poznań i Śląskiem Wrocław, a Pogoń nie ma już nadziei na historyczne mistrzostwo.
Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin 2:2 (2:1)
0:1 - Kamil Grosicki 15'
1:1 - Afimico Pululu 24'
2:1 - Jesus Imaz 45'
2:2 - Leonardo Borges 58'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk, Taras Romanczuk, Nene (84' Jarosław Kubicki), Kristoffer Hansen (77' Jose Naranjo) - Jesus Imaz - Afimico Pululu (84' Kaan Caliskaner).
Pogoń Szczecin: Valentin Cojocaru - Leonardo Koutris (74' Benedikt Zech), Mariusz Malec, Leo Borges, Linus Wahlqvist - Joao Gamboa - Kamil Grosicki (90+2' Marcel Wędrychowski), Kacper Smoliński (70' Adrian Przyborek), Fredrik Ulvestad, Wahan Biczachczjan - Efthimis Koulouris.
Żółte kartki: Taras Romanczuk, Adrian Dieguez, Michal Sacek - Fredrik Ulvestad.
Sędzia: Szymon Marciniak.
Widzów: 19474.